sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 13



            Życie każdego z nas składa się z serii chwil. Są to momenty pełne szczęścia, radości, w których rozpierają nas pozytywne uczucia i ekscytacja, ale są i takie, które niosą za sobą masę cierpienia. Ból z dnia na dzień staje się coraz ostrzejszy, wydaje ci się, że nie dasz rady więcej znieść, chcesz pozbyć się ciężaru, jaki znajduje się na twoich obolałych plecach. Desperacko szukasz ucieczki. Pragniesz, aby ktoś wyciągną do ciebie pomocną dłoń, wziął w swoje objęcia i głaszcząc uspokajająco po plecach, wyszeptał "Nie bój się". Pewien człowiek powiedział kiedyś, że rozpacz leży w naturze człowieka. Że choćby nie wiem jak bardzo byśmy chcieli i się starali, to nie potrafimy być dostatecznie szczęśliwi i zadowoleni z życia.
            Darcy należała raczej do osób, które starają się patrzeć na świat w sposób, być może czasem aż nader, optymistyczny. W każdym spotkanym człowieku, choćby nie wiem jak zmieszał ją z błotem, dopatrywała się tych dobrych stron. Nigdy nie skupiała się na wadach drugiej osoby, a i podobnie miała, gdy znajdowała się w mało korzystnych dla siebie sytuacjach. Jednakże prawdą było, że odkąd została uprowadzona przez Malika, nie potrafiła dopatrzyć się niczego pozytywnego w swoim pobycie w tym pokręconym miejscu, aczkolwiek po szczerej rozmowie jaką odbyła z Tiffany, coś się zmieniło w jej podejściu. Sposób w jaki teraz patrzyła na Zayna... Było to takie odmienne od jej wcześniejszego podejścia do mulata. I tu wcale nie chodziło o żal i współczucie względem chłopaka. Ona po prostu nie potrafiła tego określić, ale wiedziała, że tamtego wieczora coś się zmieniło. To jak po raz pierwszy była w stanie spokojnie zasnąć i to do tego w jego silnych ramionach, w których poczuła się nienaturalnie bezpiecznie. Nawet chwilowo przeszło jej przez myśl, że mogłoby już tak pozostać.
           Kiedy patrzyła się na twarz śpiącego Malika, rozumiała, że nie uważa go już za bezdusznego kryminalistę, który liczy się tylko z własnym zdaniem i dba tylko o siebie. Ta jego okropna strona to była tylko maska, sposób na przetrwanie w tym okrutnym świecie, który tak szybko pokazał mu, że należy być silną i twardą osobą, jeśli chce się wytrwać.
Zasypiając, postanowiła sobie, że czas jaki jej tu pozostał, przeznaczy właśnie na poznanie Zayna. Chciała z nim rozmawiać, chciała aby to on jej się zwierzył, powiedział, że czuje się zagubiony, że nie wie co robić. Pragnęła całą sobą pomóc mu w staniu się lepszym człowiekiem, nawet jeśli miałoby to znaczyć, że będą musieli odbyć między sobą wiele nieprzyjemnych rozmów.
            - Przestań wreszcie - warknął rozdrażnionym głosem ciemnowłosy chłopak, będąc już kompletnie zirytowanym postawą Darcy. Jego szczęka na przemian to się zaciskała, to rozluźniała, kiedy swoim spojrzeniem przewiercał jej upartą osobę. Upierdliwość jaka od kilku dni biła od dziewczyny, zaczynała poważnie szarpać jego nerwy. Już sam nie wiedział jakich słów powinien używać, aby dać jej wyraźnie do zrozumienia, że jego zdanie nie ulegnie zmianie. Cóż to w ogóle był za pomysł z tym całym wyjściem?! Nagle, ni stąd ni zowąd, umaniła sobie w tej swojej ślicznej główce, że koniecznie chce stąd wyjść. Jakby jej tu źle było!
     - Przecież nie proszę o tak wiele - odparła ze stoickim spokojem, który tylko jeszcze bardziej zirytował Malika. Dziewczyna skrzyżowała ramiona na piersi z uwagą przyglądając się mężczyźnie, który siedząc na skórzanym krześle, tuż za swoim masywnym biurkiem, pocierał palcami nasadę nosa, zapewne zastanawiając się nad tym, jakby szybko i skutecznie się jej stąd pozbyć. - Możesz mnie nawet puścić w obstawie swoich wiernych kumpli - w ostatnie słowo wcisnęła wyraźną dawkę kpiny - ale błagam cię, pozwól mi chociaż na godzinę opuścić ten cholerny budynek - jęknęła swoim anielskim głosem, prześwietlając go swoim intensywnym spojrzeniem. Zayn poczuł się przez to nieco niekomfortowo, tym bardziej, że to on zazwyczaj był tym który przypierał przeciwnika do muru. Teraz miał wrażenie, że sytuacja uległa lekkiej zmianie i to on jest zmuszony wybronić się jakimiś istotnymi kwestiami. To było wyraźnie do bani.
     - Po kim ty jesteś taka kurewsko uparta? - warknął zmęczony, odchylając się na oparciu fotela, zakładając umięśnione ramiona na, nie gorzej wyglądającej, klatce piersiowej.
     - Wyraźnie ominąłeś wątek całej rozmowy - zauważyła spostrzegawczo dziewczyna, unosząc lekko swą brew ku górze. Ciemnowłosy przeklął w myślach fakt, że nastolatka musiała być na tyle mądra, aby nie dać się jego wiernym taktykom, które nie raz wyprowadziły go na prostą w niekomfortowych dla niego sytuacjach.
     - Czemu tak ci na tym zależy? Czemu akurat teraz? - zapytał zrezygnowany, nie mogąc doszukać się czegokolwiek lub kogokolwiek, co mogłoby spowodować jej nagłą chęć na opuszczenie budynku. Przeczesał włosy palcami, przyglądając się twarzy Darcy, która dzisiaj wyglądała zupełnie inaczej poprzez upięte wysoko włosy. Jedynie kilka kosmyków swobodnie okalało jej delikatną twarz, co dawało mu dodatek w postaci tego, że swobodnie mógł podziwiać jej łabędzią szyję, która aż prosiła się o porządne naznaczenie. Jej skóra wydawała się być taka gładka i nietknięta. Uwielbiał być dla kobiet tym pierwszym, który wprowadzał niewinne dziewice w świat erotycznych fantazji, zatem nie wincie go za to, że gdy ujrzał dzisiaj panienkę Fray, to zapragnął ją zaciągnąć do swojego pokoju i długo jej z niego nie wypuszczać. Och, już widział oczami wyobraźni jak jego zęby skubią słodycz jej ciała, kawałek po kawałku, by następnie ukoić podniecające pieczenie czubkiem swojego zwinnego języka. Tak, sam przed sobą musiał przyznać, że od jakiegoś czasu, miał coraz większą ochotę na Darcy, szczególnie wtedy, gdy przyglądał się jej ukradkiem, kiedy wykonywała najzwyklejsze, codzienne czynności. Lubił patrzeć jak przeczesuje swoje lśniące pasma włosów smukłymi palcami, jak zaspana z rana przeciera powieki i tradycyjnie kicha, gdy promienie słońca, łaskoczą jej zadarty ku górze nos. Przyłapał się nawet na tym, że od dwóch dni specjalnie budzi się wcześniej od niej, aby móc popatrzeć na jej śpiącą twarz.
Było to dla niego niezrozumiałe i chore. Nigdy się tak nie zachowywał, nie był typem faceta romantyka, który robi śniadania do łóżka i odgarnia kosmyki włosów z twarzy swojej śpiącej księżniczki, ale ostatnimi czasy, wydawało się, że właśnie tak postępował. Próbował to w sobie stłumić, nawet odwrócił się dzisiaj plecami do zaspanej dziewczyny, aby tylko nie wgapiać się w nią jak jakiś zauroczony wariat. Przecież blondynka irytowała go na milion różnych sposobów, pragnął jak najszybciej się jej pozbyć. Nie mógł zapomnieć czemu to robił. Jego głównym celem była Maya. Dlatego też nie mógł sobie wybaczyć tego, że pozwolił, aby w jakiś niewyjaśniony dla niego sposób, panna Fray zakorzeniła się w jego głowie.
            - Duszę się tutaj - odparła nastolatka zgodnie z prawdą. - Siedzę tu od cholernych dwóch tygodni. Jeśli przeciągnie się to o kilka godzin dłużej, to kompletnie zeświruję - westchnęła ciężko. Przez chwilę stała w bezruchu, wytrzymując natarczywe, zamyślone, a zarazem dziwnie błyszczące spojrzenie Malika, po czym powolnie podeszła do biurka, opierając dłonie na krawędziach mebla. - Proszę. Zależy mi na tym - dodała łagodnie, łapiąc z nim intensywny kontakt wzrokowy. Uczucie jakiego wtedy doznała... To było naprawdę dziwne. Prąd przeszywający jej całe ciało, nagły ucisk żołądka, który przez chwilę była skłonna pomylić z motylkami - to wszystko spadło na nią tak nagle, że musiała mocniej zacisnąć palce na drewnianej powierzchni, aby nogi się pod nią nie ugięły i nie sprowadziły jej do parteru. Walczyła o to, aby mężczyzna nie dostrzegł gęsiej skórki jaka pojawiła się na jej odkrytych ramionach.
     - Nie obchodzą mnie twoje pragnienia Fray - odparł cierpko Zayn, niszcząc tą dziwną atmosferę pomiędzy nimi. I tak, coś go tknęło tam głęboko w środku, gdy dostrzegł pieprzony zawód w jej oczach. Czemu czuł się źle z myślą, że najprawdopodobniej sprawił jej kurewską przykrość swoimi słowami? Szlag by to! Suka nic dla mnie nie znaczy.  - A teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, wnoś się stąd, póki możesz zrobić to sama - warknął bezuczuciowo, wyciągając z jednej z szuflad plik papierów, skupiając na nim całą swoją uwagę. Nie chciał na nią patrzeć, nie mógł pozwolić na to, aby widok zasmuconej i zszokowanej Fray w jakikolwiek sposób na niego wpłynął.
     - Oczywiście panie Malik. Nie będę zabierać pieprzonemu egoiście, jego cennego czasu - rzuciła z wyraźnie załamanym głosem, po czym szybkimi krokami pokonała całe pomieszczenie i opuściła je, akcentując swoje wyjście mocnym trzaśnięciem drzwiami.
     - Kurwa mać! - wycedził przez zęby Malik, rzucając papierami przed siebie, patrząc jak kartki rozsypują się po całym pokoju. - Szlag by to - warknął do siebie, dodatkowo zrzucając całą zawartość biurka na ziemię. Następnie wstał na równe nogi, kilka razy pociągając nerwowo za swoje ciemne włosy, ostatecznie wywalając jeszcze obrotowe krzesło, wyciągnął z kieszeni zapalniczkę i paczkę swoich ulubionych papierosów, po czym wyszedł na niewielki balkon, opierając się dłońmi o chłodną barierkę. Pieprzona Fray wpływa na niego w taki sposób, w jaki nie reagował na żadną inną kobietę poza Mayą. Pytanie, jak ma się tego wyzbyć?

            Darcy była wściekła, a zarazem zawiedzona. Sądziła, że jednak w Maliku pozostało chociażby tyle człowieczeństwa, iż zrozumie jej ludzką potrzebę kontaktu z zewnętrznym światem, ale jak widać - cholerny ignorant ma gdzieś wszystko. Liczy się tylko on i te jego pierdolone, chore plany. Aż śmiać się chce, jak tylko się pomyśli, że jeszcze kilka minut temu Fray była w stanie potwierdzić, że przez ostatnie dwa dni Zayn miał z nią stosunkowo przyjacielski kontakt. Zero większych kłótni, zamykania w pokoju, wydzierania się... Nawet wczoraj zasypiali razem, w słodkiej ciszy, każde pogrążone w swoich własnych myślach -  a to się raczej nie zdarzało. Zazwyczaj Zayn przychodził do sypialni dopiero grubo po północy, kiedy sądził, że Darcy spokojnie śpi.
            - Wiedziałam, że to trwało zbyt długo - rzuciła rozbawiona Tiffany, kiedy tylko dostrzegła siedzącą z zabójczą miną blondynkę, która wyżywała się na Bogu ducha winnej butelce wody, która trzeszczała podczas zgniatania przez szczupłe palce dziewczyny. Zęby Darcy zgrzytnęły nieprzyjemnie, co szatynka skwitowała jedynie szybkim podniesieniem rąk ku górze. - Co tym razem spieprzył? - spytała z westchnieniem Ti, przysiadając się po przeciwnej stronie kuchennej wysepki, wlepiając intensywne spojrzenie w postać blondynki.
Dziewczyna musiała przyznać, że odkąd jej nowa znajoma, która coraz bardziej pięła się do miana przyjaciółki, wyznała jej prawdę o przeszłości Malika, jak i swojej własnej, dostrzegła wielką zmianę w jej osobie. I tu wcale nie chodziło o metamorfozę zewnętrzną, ale raczej duchową. Wydawała się być bardziej otwarta, zupełnie jakby pozbyła się tego brzemienia, które cały czas samotnie była zmuszona dźwigać na swoich plecach. Darcy w jakiś niewyjaśniony sposób czuła się częścią jej starego życia, chciała za wszelką cenę pomóc dziewczynie i pokazać jej, że nie pozostawi jej samej z tym wszystkim.
Dlatego też, gdy patrzyła na uśmiechniętą, pełną życia Tiffany, nie mogła wyjść z podziwu dla dziewczyny. Była pod wielkim wrażeniem tego, jak ciemnowłosa potrafi sobie poradzić z dawnymi koszmarami i że choć przez cały czas wspinała się po stromym szczycie, pełnym ruchomych punktów, to nieugięcie dążyła do celu, którym było zapewne spokojne, szczęśliwe życie, którego Fray życzyła jej z całego serca. Chciałaby, aby Ti również zostały wynagrodzone te wszystkie rany i okropne cierpienie. Pragnęła, by za kilka lat spotkać ją na ulicy, w towarzystwie przystojnego, opiekuńczego męża, który kochałby ją nad życie, a ona oświadczyłaby jej, że jest prawdziwie szczęśliwa oraz oczekują w niecierpliwości powiększenia się rodziny. Blondynka z całych sił wierzyła, że kiedyś do tego dojdzie, a ona z ręką na sercu, będzie mogła przyznać, że zrobiła co w jej mocy, aby Fany była bezpieczna.
            - Nie rozumiem - wyrzuciła z siebie Darcy, garbiąc niego swoje kruche ramiona. - Sądziłam, że nasze relacje się poprawiają i nie będziemy zmuszeni wracać do nieprzyjemnych stosunków pomiędzy nami - dodała nieco ciszej, wlepiając spojrzenie w niebieską zakrętkę od butelki, przesuwając po jej powierzchni opuszkami drżących od emocji palców. - Chyba po prostu nie potrafimy jednak inaczej - wyszeptała, tym razem przenosząc swój nieco zaszklony wzrok na postać zaskoczonej Tiffany. Widać było, że słowa blondynki mocno ją zdezorientowały, nie sądziła, że Darcy może zależeć na pozytywnych relacjach z Zaynem.
     - Wiesz, że mój brat jest skomplikowanym człowiekiem - zaczęła niepewnie szatynka, kładąc dłoń na chłodnej ręce Darcy. - Ale czemu ci tak na tym zależy Darc? Czemu tak się tym przejmujesz?
            Brwi blondynki zmarszczyły się minimalnie, a w gardle pojawiła się nieprzyjemna suchość. Przełknęła dwa razy ślinę, zwilżając suche, popękane wargi koniuszkiem języka, w głowie poszukując odpowiedzi na pytanie towarzyszki. Czemu tak nagle interesuje mnie to, co jest pomiędzy mną, a tym pomyleńcem? Przecież to bezsensowne!
Dziewczyna czuła się nieco zagubiona. Do tej pory nie zwróciła na to najmniejszej uwagi, ale faktycznie ostatnio coraz bardziej przejmowała się tym jak przebiegają jej rozmowy z Malikiem i jaki stosunek ma do niej ciemnowłosy. Dwa razy myślała nad tym co robi, bądź powie, nieświadomie nie chcąc go denerwować. Ale czy kryło się za tym coś więcej, niżeli tylko chęć pomocy mu i ominięcia nieprzyjemnych sporów? Och, chciałaby powiedzieć pieprzone nie. Chciałaby, ale nie może, gdyż sama dobrze wiedziała, że w głębi jej serca działo się coś dziwnego. Nie rozumiała jeszcze tego, ale obawiała się, iż może to wkroczyć na nieoczekiwany dla niej tor.
            - Wiesz co? Zapomnij o tym, gadam od rzeczy - zaśmiała się gorzko blondynka, wstając na równe nogi. - Chyba lepiej pójdę do pokoju. Nie chcę jeszcze bardziej denerwować twojego brata - wykręciła się od dalszej wymiany zdań, doskonale wiedząc jednak, że zapewne szatynka prześwietliła ją na wylot i dobrze wiedziała, że coś jest na rzeczy. Fray pozostawało jedynie modlić się o to, aby nie doszła do tego za szybko.
            Kiedy przechodziła pustym korytarzem, klęła na siebie za to, że sama skazała siebie na zamknięcie w tych pieprzonych czterech ścianach. Było to jednak pierwsze, co wpadło jej do głowy. Zastanawiała się tylko nad tym, co będzie robić w cholernym pokoju Malika, gdzie nie ma choćby jednej interesującej rzeczy, której mogłaby poświęcić swój wolny czas.

           - Czemu sądzisz, że narażę swoje stosunki z Malikiem, żeby ci pomóc? - spytał wyraźnie rozbawiony blondyn, prześwietlając swoim niewinnym, błękitnym spojrzeniem twarz niewzruszonego niczym Liama. Brunet z wyraźnym zainteresowaniem obracał w palcach srebrną zapalniczkę, nawet nie zaszczycając swojego towarzysza choćby krótkim zerknięciem.
            Payne postanowił spotkać się z Horanem sam na sam. Fray był dla niego jedynie zbędnym balastem, a i nie musiał wiedzieć, jakie jest drugie dno jego zaangażowania w odzyskanie Darcy. Naiwny Ashton myślał, że mężczyzna żywi jakieś prawdziwe uczucia względem jego młodszej siostrzyczki. Być może było tak kiedyś, jednakże teraz nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek słabości. Z blondynką łączyła go jedynie jakaś niewidzialna więź i sam fakt, że jeszcze z niej nie zrezygnował. Była jego własnością i nie zamierzał stać bezczynnie i patrzeć, jak jakiś kutas bezwstydnie to wykorzystuje. Owszem - trzymał się z dala od Darcy, ale jego ludzie deptali jej po piętach. To oni pozbywali się wszystkich adoratorów nastolatki i zdawali pełny raport z dnia dziewczyny. Wiedział o niej każdy najmniejszy szczegół.
            - Może wystarczy to, że puszczę w niepamięć fakt, że przez ciebie straciłem połowę moich ludzi? - uśmiechnął się nieprzyjemnie mężczyzna, dostrzegając grymas rosnący na twarzy Nialla. Wiedział, że ta propozycja będzie dla niego nie do odrzucenia.
     - Oj daj spokój, chyba nie żywisz nadal do mnie urazy o ten mały incydent ze statkiem w Madrycie? - spytał wyraźnie rozbawiony, choć w jego oczach wyraźnie odmalowała się cicha ulga. Wiedział jakim typem człowieka jest Payne - nie odpuszczał on łatwo i zapewne nie spocząłby, dopóki jego ludzie nie przynieśliby mu jego odciętej głowy. - Wiesz, że wybuch nie był moim pomysłem?
Wargi Liama zadrżały minimalnie.
     - Malik również za to odpowie, nie martw się przyjacielu - odparł z powagą, wzdychając ciężko. Potarł swój kilkudniowy zarost na twarzy, pochylając się nieco nad blatem stołu, który jako jedyny oddzielał go od siedzącego Horana. - Pytanie, czy będziesz tak dobrym kumplem i czy będziesz za to współodpowiedzialny?
Z twarzy blondyna zniknął uśmiech, a zastąpiła go śmiertelna powaga. Jego powieki przymrużyły się lekko, a zmarszczone czoło świadczyło o tym, iż szybko podejmował słuszną decyzję w swojej głowie. Payne jednak już był rozeznany z  ostatecznym wyrokiem. Znał go zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć jak wielkim egoistą jest Niall. Troszczył się tylko o siebie i swoje interesy, a wplątywanie się z nim w jakiekolwiek układy, zazwyczaj kończyło się niekorzystnie dla tej drugiej osoby. Horan był typem człowieka, który niczym pasożyt żerował na innych, widząc w tym jedynie swój cel. Nie przejmował się tym, jaką taktykę nie raz był zmuszony podjąć, aby dopiąć swego. Irlandczyk i jego biznes były niczym zaraza - jeśli choć raz będziesz mieć z nią styczność, już się od niej nie uwolnisz.
     - Musimy działacz szybko - odparł ostatecznie Niall, prostując się na kanapie. - Styles będzie tu pod koniec przyszłego tygodnia.
     - Chcesz mi powiedzieć, że Malik...? - odparł w wyraźnym szoku Liam, zastygając w bezruchu, wpatrując się z niedowierzaniem w niezadowoloną twarz towarzysza. Usta blondyna wykrzywiły się w wielkim grymasie obrzydzenia, więc aby pozbyć się swojego sfrustrowania uniósł do góry swoją szklankę z whisky, której wcześniej nie tknął i wypił jej całą zawartość na jednym wdechu. Następnie spojrzał na rozdrażnionego Payne'a i przytaknął niechętnie głową, dostrzegając niebezpieczne ogniki w oczach bruneta. - Pieprzony sukinsyn.

            Darcy zmarszczyła z oburzeniem brwi, niechętnie przekręcając się z brzucha na plecy, spod przymrużonych powiek przyglądając się stojącej nad nią postaci Zayna. Jego mina wyrażała jedynie wielką niechęć i zrezygnowanie, jednakże nie była w stanie określić tego, co tym razem zrobiła znowu "nie tak". Przecież zamknęła się grzecznie w tym cholernym pokoju i od dwóch godzin nie wyściubiała z niego swego ciekawskiego nosa. A może właśnie chciał ją opieprzyć za to, że nie zrobiła niczego, za co mógłby się na nią wydrzeć? W końcu ten popapraniec jest zdolny do wszystkiego.
            Jej usta zacisnęły się w wąską linię, a zmarszczone czoło wyraźnie sugerowało, iż nie koniecznie cieszy ją jego nagłe towarzystwo. I owszem, wiedziała, że to piekielnie dziecinne z jej strony, ale hej! On wcale nie był lepszy, a poza tym to czemu ona zawsze miała świecić przykładem?
            - Spałam - odparła wyraźnie urażona, łapiąc z chłopakiem kontakt wzrokowy. Jego oczy błysnęły lekko, a z gardła wydobyło się kpiące prychnięcie.
     - Drzemałaś - to stanowcza różnica - rzucił z cynicznym uśmiechem, po czym  rzucił jej na brzuch jakieś ubrania, bez słowa odwracając się na pięcie. Kiedy był tuż przy drzwiach, zatrzymał się jeszcze na chwilę, zerkając na nią przez ramię. - Nie każ mi długo na siebie czekać - dodał już z wyraźną obojętnością, po czym ulotnił się, zostawiając ją z milionem myśli w głowie. Spojrzała się bezradnie wpierw na ubrania, potem na miejsce, w którym jeszcze kilka sekund temu znajdował się mulat.
            Jak to? To jednak wyjdzie z tego pieprzonego budynku?

 
 

Od autorki:
Rany, co tu dużo mówić?
Cholernie długo mnie tutaj nie było, za co przepraszam z całego serduszka. Muszę przyznać, że przez ostatni czas byłam tak bardzo skupiona na swoim życiu prywatnym, że kompletnie zapomniałam o moich blogach, co wiem, jest wręcz niewybaczalne! D;
Potem jak się zalogowałam i zobaczyłam ile mam codziennie wyświetleń, pomyślałam sobie : Ty egoistko! Trzymasz wszystkich w niepewności i napięciu, nie dając żadnego znaku życia, a niektórzy z czytelników nadal wiernie czekają na nowy rozdział. Tak nie można!
Dlatego też zdeterminowałam się i próbowałam coś z siebie wykrzesać, ale przyznaję, że przyszło mi to cholernie trudno ;( Ciężko było mi ponownie wczuć się w główną bohaterkę i jej historię, ale mam nadzieję, że moje kilkugodzinne starania i poprawki dały przynajmniej minimalne efekty.
Wiem również, że pewnie większość z Was ostro się na mnie wkurzyła i rzuciła wszystkie moje blogi w cholerę - całkowicie to rozumiem - ale mam nadzieję, że przynajmniej cząstka tych, którzy wiernie tu pozostali, będą w stanie mi wybaczyć i będą chcieli kontynuować ze mną tworzenie dalszej historii :)
Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział to pewnie nie "to co kiedyś", ale mam nadzieję, że przynajmniej da się przeczytać i będziecie na tyle miłe i kochane i pozostawicie po sobie jakiś ślad <3

 
 
нσρє♥

11 komentarzy:

  1. Warto czekać :-) ale nie obraże się jak rozdziały będą częściej :d ciekawe gdzie zabiera ją Malik.... Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. uhuhuhuhuh ! jaki genialny :D
    Zayn ty dupku ogarnij się !
    czekam na kolejny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham <3!!! nie moge doczekac sie kolejnego, moze wydarzy sie cos miedzy nimi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ufff, wrociłaś :) a już myślałam, że się nie doczekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Yess! Wróciłaś do nas! Już się bałam, że zostawiłaś blogi na zawsze :/
    Cóż, piszesz świetnie i pewnie dobrze o tym wiesz. .. więc co ci mogę więcej napisać?
    O, już wiem! Rozdział jest niesamowity, cudowny i prsewspaniały jak zwykle. Bądź spokojna, co do tego nic się nie zmieniło. :p
    mam nadzieje, że będziesz dalej pisać, nawet jeśli będziemy musieli czekać kilka miesięcy na rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybaczam :-D haha , tak na serio- ciesze sie, ze wrocilas :) Rozdzial genialny, jak zwykle z reszta :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak ! Tak! Tak! Aww wkońcu :* magiczny i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrócisz do nas? :-D Brakuje nam tu Ciebie :-) a co do rozdziałów- ten jest tak samo dobry jak poprzednie :-D Taka jest moja oponia :-D Pozdrowionka :-D P.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuuudo *-*
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    http://life-after-death-is-not-the-end.blogspot.com
    Kath.

    OdpowiedzUsuń