wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 7


      Co to za miejsce? - powtarzała gorączkowo w myślach, nie bardzo wiedząc jak powinna się zachować. Bała się spytać o to mulata, gdyż miała dziwne przeczucie, że choćby najmniejsza ciekawość z jej strony wywoła u niego niepowtarzalną dawkę złości, czego w tej chwili zdecydowanie wolała unikać. Oj tak. Szatyn bardzo dobrze dał jej do zrozumienia, że zły Malik, oznacza dla niej istne piekło. Jej dłoń mimowolnie powędrowała w stronę włosów, za które została boleśnie złapana jeszcze dzisiejszego ranka. Skóra nadal piekła w tym miejscu i blondynka mogła się założyć, że przez gwałtowność i siłę, z jaką mulat zaciskał swoją ogromną rękę na jej kosmykach,  pozbawił jej kilku z nich, z czego raczej nie była zbytnio zadowolona. Lubiła swoje włosy i raczej nie chciała, aby jej "oprawca" z powodu swojej bipolarności, powyrywał je garściami.
          - Wysiadaj - warknął swoim tradycyjnym tonem, na co z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnięcie. Żegnamy miłego Malika, witamy aroganckiego dupka.
Darcy zgodnie z poleceniem mężczyzny opuściła wnętrze samochodu, z zawstydzeniem przytrzymując dłońmi wierzch sukienki, która niebezpiecznie unosiła się z powodu podmuchu mocnego wiatru, jaki panował na odludziu, gdzie się obecnie znajdowali. Dziewczyna mogła przysiąc, że widziała jak ten napaleniec zerka na nią kątem oka i uśmiecha się pod nosem na widok jej poczynań. Cholerny zboczeniec! - jej oburzony głos rozbrzmiał w jej głowie, gdy poczuła się jeszcze bardziej zażenowana zaistniałym faktem. - Chodź tu - mruknął oschle, podchodząc do niej i obejmując ją swoim szerokim ramieniem, w którym spokojnie mogłaby się schować. Zmarszczyła delikatnie swój nos w geście niezadowolenia, aczkolwiek w porę zdążyła ugryźć się w język, nim z jej ust padłyby niechciane słowa. Uwięziła swoją dolną wargę między zębami i posłusznie skierowała się z mulatem w stronę zaniedbanego, można rzec nawet, że obskurnego budynku, który samym swoim wyglądem zapewne odstraszał każdego przechodnia. Ona również nie czuła żadnej potrzeby zapoznawania się z jego wnętrzem, jednak jak widać szatyna mało co obchodziło zdanie szanownej Fray.
Blondynka wzięła głęboki wdech, po czym wkroczyła do środka u boku Malika, którego ręka zsunęła się z jej ramienia na wąską talię, przyciskając mocniej do swojego twardego boku. Jej usta nie stłumiły niechętnego jęku, jaki opuścił jej gardło, na co momentalnie została zmiażdżona przez ciemne spojrzenie Zayna. Jego wzrok wydawał się przepalać ją na wskroś, a młodej Fray, zdecydowanie się to nie spodobało. - Zamknij się i rób co ci każę  - wycedził jej wprost do ucha, na koniec przygryzając jego płatek przez co podskoczyła w miejscu, przełykając nerwowo ślinę. Wyczuwała kłopoty. Wielkie kłopoty.
Jej wzrok z coraz to większym przerażeniem chłonął wnętrze budynku, wprawiając dziewczynę w głębokie osłupienie. W tej chwili gorączkowo zastanawiała się nad tym ,czy ta ruina gorzej wyglądała na zewnątrz, czy też może w środku.
- Wyluzuj kochanie - usłyszała szept mulata, który wprawił jej serce w jeszcze większe obroty. Ale jak ona niby miała się rozluźnić w takiej.... nieprzyjemnej atmosferze? Wszędzie panował półmrok. W ogromnym pomieszczeniu znajdowało się po kilkanaście stołów, wokół których stali niezbyt miło wyglądający mężczyźni w towarzystwie wyzywająco ubranych kobiet. Kiedy tylko obok kogoś przechodzili, niemal czuła na sobie ten natarczywy wzrok zebranych, który przepalał jej skórę aż do samych kości. Smród alkoholu i tytoniu doszedł do jej nozdrzy, niemal ją lekko przyduszając swoim wątłym zapachem, co szatyn skwitował cichym parsknięciem. Blondynka zupełnie olewając postawę chłopaka, zatkała usta dłonią, dzielnie przeciskając się za nim przez tłum spoconych ciał nieznanych jej osób. Przylgnęła mocniej do boku Zayna, gdy napotkała lubieżny wzrok jakiegoś chłopaka, który w żaden sposób nie starał się ukryć zainteresowania jej smukłymi, odkrytymi nogami. Jeszcze bardziej obrzydził ją fakt, że nieznajomy we wstrętny sposób oblizał swoje wargi, bezczelnie przenosząc spojrzenie prosto w jej przerażone oczy.
- Spokojnie księżniczko, przy mnie nic ci nie grozi - zapewnił ją z lekkim rozbawieniem mulat, jeszcze mocniej wbijając swoje palce w jej biedne żebra, zupełnie jakby chciał potwierdzić wypowiedziane przed chwilą słowa. Blondynka bez żadnych protestów wtuliła się w jego klatkę piersiową, obejmując go ciasno w pasie swoimi kruchymi ramionami. W tym momencie wydawała się być taka bezbronna i delikatna. Aż dziw to mówić, ale Zayn poczuł dziwne poczucie odpowiedzialności za tą istotkę. Wiedział, że z pewnością nie pozwoli jej skrzywdzić. Przynajmniej nie w jego towarzystwie.
             - Yo Malik! - do ich uszu dotarł zachrypnięty głos wysokiego blondyna, który z anielskim uśmieszkiem na ustach podszedł do tej dwójki, witając się z szatynem poprzez męski uścisk dłoni. Zayn kiwnął w jego kierunku głową, po czym puścił blondynkę, grzebiąc dłońmi w kieszeniach swojej skórzanej kurtki. Zapewne szuka papierosów - przemknęło jej przez myśl. Przystąpiła nerwowo z jednej nogi na drugą, z lekkim zakłopotaniem patrząc się na uśmiechniętego nieznajomego, który mierzył ją z dziwnym rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
- Witam piękną panią - zwrócił się do niej, podchodząc o krok bliżej, ujmując jej dłoń w swoją. - Niall Horan - przedstawił się, muskając wargami wierzch jej zimnej ręki. Po jej skórze rozszedł się delikatny prąd , a policzki pokrył żywy rumieniec.  Mężczyzna zrobił to z taką precyzją i delikatnością motyla, że z pewnością nie obraziłaby się, gdyby ta sytuacja miałaby się powtórzyć. Co tu dużo mówić? Blondynka miała po prostu wielką słabość do dobrze wychowanych facetów, których było coraz mniej na tym okrutnym świecie.
- Da-Dracy Fray - wyjąkała zawstydzona, spuszczając twarz, pragnąc zakryć swoje krwistoczerwone policzki wachlarzem blond loków, które swobodnie spływały po jej ramionach. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie, przeczesując dłonią swoje miękkie, roztrzepane włosy.
- Słodka jest - skwitował Niall z dziwnym, aczkolwiek pociągającym akcentem. Dziewczyna mogłaby przysiąc, że Horan pochodził z Irlandii, jednak stuprocentowej pewności nie miała.
          Zgryzła lekko dolną wargę na słowa nowopoznanego i uniosła swój zażenowany wzrok, spotykając się  z jego intensywnie błękitnymi tęczówkami. Czemu czuła do tego chłopaka taką sympatię, skoro ledwo go znała? Przecież on się zadawał z Malikiem! Ten niewinny wygląd bezsprzecznie musi być tylko stwarzaniem pozorów.
- Nie powiedziałbym - prychnął kpiąco Zayn, patrząc się perfidnie na oburzoną jego komentarzem dziewczynę. Och, jak on ją uwielbiał drażnić! Ta złość jaka wpływała na jej cudną buziachnę... To było coś, co mógłby oglądać godzinami, a i tak by mu się nie znudziło.
- Wredny palant - szepnęła pod nosem tak, aby tylko ona mogła to usłyszeć. Zacisnęła palce na kancie czarnej sukienki, której zaczynała coraz bardziej nienawidzić i utkwiła wzrok w swoich butach, które stały się nagle bardzo interesujące.
- W takim razie oddaj ją mi - odezwał się blondyn, tym razem z niesamowitą powagą wymalowaną na twarzy. Jej głowa automatycznie uniosła się ku górze, a oczy rozszerzyły do nienormalnych rozmiarów. Co on...?!
Z gardła Malika wydobyło się ciche warknięcie, a chwilę później jego ręka mocno przyszpiliła dziewczynę do jego twardego ciała. Skrzywiła się czując palce wbijające się mocno w jej delikatną skórę, już wyobrażając sobie w tym miejscu liczne siniaki i zaczerwienienia. Uniosła zaskoczona wzrok na zaciętą twarz Zayna, której nie potrafiła w tym momencie odczytać. Był zły? Rozbawiony? A może zirytowany?  
- Zapomnij - wycedził wolno, rzucając papierosa na ziemię. Spojrzał się z rozdrażnieniem w poważne oczy Nialla, jeszcze mocniej zaciskając dłoń wokół jej kruchego ciała, na co sapnęła ciężko, ledwo łapiąc jakikolwiek wdech. - Ona jest moja - wychrypiał swoim władczym, nieznoszącym sprzeciwu głosem i minął przyjaciela, jednocześnie zgniatając butem rzucony wcześniej niedopałek. Darcy rozchyliła niedowierzająco wargi, zerkając jeszcze za siebie, na stojącego w tym samym miejscu blondyna, który patrzył się intensywnie w ich stronę. Widziała jak posyła  jej  lekki uśmiech, puszcza oczko i odchodzi, gubiąc się w tłumie nieznanych jej ludzi.
            - Chodź tutaj - mulat poklepał zachęcająco swoje uda, patrząc się wyczekująco w kierunku zażenowanej Darcy, która obecnie znalazła się pod obstrzałem ciekawskich spojrzeń osób, zebranych wokół wielkiego, dębowego stołu. Każdy z pięciu mężczyzn, którzy zajmowali krzesła, w odrażający dla dziewczyny sposób wypalał papierosa, bądź cygaro, sprawiając tym samym istną torturę dla układu oddechowego blondynki.
          Dziewczyna wzięła płytki wdech, po czym powolnym krokiem podeszła do siedzącego Malika, który z dziką zawziętością skanował każdy centymetr jej ciała, zupełnie jakby spodziewał się, że pod tą niezwykle niewygodną sukienką, ukryła jakąś broń masowego rażenia i lada moment wyciągnie ją spod swojej kreacji, chcąc powybijać wszystkich po kolei. Prychnęła w duchu na samą myśl, zatrzymując się w niewielkiej odległości od Zayna, który miał ją na wyciągnięcie ręki.
- Czyżbym wyraził się niejasno? - syknął jadowcie, marszcząc groźnie swoje czoło. Darcy przełknęła powoli ślinę, karcąc się w duchu za to, co zamierzała zaraz powiedzieć.
- Wolę postać - odparła, o dziwo, spokojnym głosem, nawet zdobywając się na odwagę by spojrzeć w czekoladowe tęczówki Zayna, które teraz przybrały ciemną, znienawidzoną przez dziewczynę, mroczną barwę. Widziała jak jego szczęka zaciska się mocno, a żyły na szyi robią się coraz to bardziej widoczne. Chyba go zdenerwowałam - przemknęło jej przez myśl, na co westchnęła w duchu. Tego faceta w zadziwiająco łatwy sposób jest wyprowadzić z równowagi.
- Mam gdzieś czego chcesz - wycedził wściekle, gwałtownie łapiąc ją za nadgarstek prawej ręki i szybkim ruchem ciągnąc w swoją stronę, w wyniku czego wylądowała prosto na jego kolanach. Jęknęła z niezadowoleniem, wydymając usta do przodu i krzyżując ramiona na piersi, by pokazać chłopakowi, jak bardzo nie podobało jej się obecne położenie. Zayn, widząc jej reakcję ,parsknął pod nosem, odgarniając jej włosy na lewe ramię, układając swoją brodę na prawym. Podrażnił jej delikatną skórę kilkudniowym zarostem, powodując lekkie dreszcze i niepokój malujący się na jej twarzy. Panna Fray nie bardzo wiedziała czym to było spowodowane, ale coraz bardziej zaczynała sądzić, że mężczyźni z zarostem są bardzo... pociągający? Och, ale to przecież nie ma nic wspólnego z tym oto osobnikiem! Serio. Blondynka nawet nie spostrzegła, że mulat preferuje lekką "bródkę".  - Rozluźnij się księżniczko - wymruczał jej do ucha, powodując, że posmak nikotyny i mięty owinął jej słodkie zmysły. Mmm.... czy tylko pan Malik ma taki charakterystyczny, kojący zapach?
- Ja jestem rozluźniona - wycedziła wolno, mrużąc przy tym oczy niczym mały, niepozorny kotek. Szatyn prychnął pod nosem, owijając swoją prawą dłoń wokół jej szczupłej talii. Do drugiej ręki chwycił karty, które do tej pory leżały na stole i w skupieniu zaczął się im przyglądać, kątem oka zerkając na swoich rywali, którzy starali się wyglądać równie mrocznie i tajemniczo co Zayn, jednak blondynka z rozbawieniem stwierdziła, że nie bardzo im to wychodziło.
          Darcy nie bardzo wiedziała ile czasu już upłynęło, aczkolwiek zgadywała, że dość dużo. Sugerowały to jej obolałe pośladki i zdrętwiałe uda, które co jakiś czas pocierane były przez ciepłą dłoń Malika, który wówczas zastanawiał się nad swoim posunięciem. Co prawda młoda Fray nigdy nie znała się na tego typu... rozrywkach, aczkolwiek bez skropułów mogła stwierdzić, że szatyn grał najlepiej ze wszystkich obecnie zebranych tam osób. Plik dolarów leżących przy nich na stole, z każdym, ponownym rozdaniem kart zwiększał się, a dziewczyna nie potrafiła nawet oszacować, ile Zayn zdążył już wygrać.
            Dziewczyna poruszyła się niespokojnie, pragnąc usadowić się w zadowalający dla siebie sposób, jednak zapalniczka Malika, która jak na złość musiała znajdować się w kieszeni jego spodni, natrętnie wbijała się w jej niezadowolone z tego faktu pośladki, które domagały się przynajmniej chwilowego odpoczynku. Sądząc jednak po zaciętej minie chłopaka i skupieniu na jego twarzy, mogła wnioskować, że upragniony koniec nie nadejdzie zbyt szybko. Westchnęła cicho, zaczepiając za ucho kosmyk włosów. Trzeba coś wymyślić.
- Um... Zayn? - spytała niepewnie. Mulat nie poruszył się nawet o centymetr, jednak dostała odpowiedź w postaci cichego pomruku, sugerującego, aby mówiła dalej. Zgryzła dolną wargę, wpatrując się uporczywie w karty chłopaka. - Muszę do toalety - wyszeptała z lekkim zażenowaniem, dopiero teraz zyskując uwagę szatyna, który spojrzał się na nią spod uniesionej brwi. Zarumieniła się lekko, patrząc się na niego z wyczekaniem.
- Drugie drzwi na lewo, jak wyjdziesz na korytarz - zakomunikował jej, poluźniając ucisk na jej podbrzuszu, aż wkońcu kompletnie zabierając swoją dłoń, przez co poczuła dziwną pustkę. Szybko zignorowała niespodziewane uczucie i poderwała się na równe nogi, żwawym krokiem udając się za instrukcjami szatyna, czując na sobie jego prześwietlający wzrok, który niemal wypalał dziurę w jej biednych plecach.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą widząc brązowe, sosnowe drzwi ze złotym znaczkiem w postaci kółeczka. Pchnęła niepewnie drewnianą powierzchnię i zmarszczyła delikatnie nos, na sam koniec kichając od ostrego zapachu kobiecych perfum, które mieszały się ze sobą w powietrzu, podrażniając wszystkie zmysły. Tak, to bez wątpienia była damska toaleta.
Blondynka zwinnym ruchem przedostała się do białych umywalek, w akompaniamencie swoich niebotycznie wysokich koturn, które w zaskakujący dla młodej Fray sposób, okazały się być bardzo wygodne. Odgarnęła na plecy swoje blond kosmyki włosów i jęknęła z niezadowoleniem, dostrzegając sine wory pod oczami. Co prawda tej nocy z pewnością nie mogła zaliczyć do tych "udanych", jednakże nie sądziła, że brak kilku godzin snu, może wpłynąć aż tak negatywnie na jej wygląd, nie wspominając o wyraźnie złym samopoczuciu, które dawało jej się we znaki.
Wypuściła z wyraźną frustracją powietrze spomiędzy suchych warg i odkręciła kran, mocząc swoje dłonie pod ciurkiem zimnej wody, która dała jej dziwne ukojenie. Z lekkim zainteresowaniem wpatrywała się w perliste krople cieczy, które z gracją sunęły po jej bladej skórze, by na sam koniec skapnąć na dno białej umywalki.
W jej głowie panował teraz istny chaos, nad którym w żaden sposób nie potrafiła zapanować. Roztargnione myśli przeplatały się ze sobą niczym nitki srebrnej pajęczyny, a Darcy nie potrafiła oszacować, na której powinna skupić się najbardziej. Na próbie ucieczki? A może na użalaniu się nad sobą i tęsknotą za bratem, do którego tak bardzo pragnęła się teraz przytulić? A tak w ogóle, to po jaką cholerę, Malik przytaszczył ją tutaj ze sobą?! Przecież to nie miało najmniejszego sensu! Nie trzymało się kupy. Chciał mieć ją jako ozdobę? Miała stanowić wypełnienie tej jego dziwacznej aury?
              - To bez sensu - westchnęła z rezygnacją, opierając się dłońmi o kanty umywalki. Wlepiła spojrzenie w swoje blade odbicie, z niesmakiem skanując swoją urodę, która według niej, nie była w żaden sposób zadowalająca. Ciemne, brązowe tęczówki, nijak miały się do tych wszystkich posiadaczek błękitnych oczu, które zniewalały swoim turkusowym odcieniem. Mały, zgrabny nosek, na którym z bliska widoczne były drobne, pojedyncze piegi, które przez jej mamę, zawsze uznawane były za "urocze". Suche, niekształtne wargi, często układały się w różnych grymasach, zależnie od humoru dziewczyny, nie wspominając o włosach, które zdawały się żyć własnym życiem i kierować się swoimi prawami, odmawiając kompletnego posłuszeństwa biednej Darcy, która godzinami potrafiła męczyć się nad opanowaniem ich i jako takim ułożeniem. Innymi słowy, panna Fray zaliczała się do tej grupy dziewcząt, które dałyby wszystko, żeby tylko móc coś w sobie zmienić.
                - Hej księżniczko! - usłyszała za sobą czyjś zniecierpliwiony głos, na co podskoczyła w miejscu, odwracając się za siebie, stając niemal twarzą w twarz z jakąś czerwonowłosą dziewczyną, która tupała nerwowo swoją stopą, "opakowaną" w ciężki, czarny glan. Uniosła minimalnie swoje brwi ku górze, przyglądając się nieznajomej z lekkim zdezorientowaniem, ale i zaciekawieniem. Musiała przyznać, że przedstawicielka płci pięknej zdecydowanie wyróżniała się tutaj swoim wyglądem i mimo iż może prezentowała się dość... zjawiskowo, to spodobało się to Darcy. Była inna niż te wszystkie kobiety, duszące się w przyciasnych, krótkich kieckach, które przy minimalnym świetle, błyszczały niczym ogromne kule dyskotekowe. - Mogłabyś w końcu łaskawie przesunąć swój chudy tyłeczek na bok, czy może ci w tym pomóc? - prychnęła oschle, na co blondynka zarumieniła się lekko, zdając sobie dopiero sprawę ze swojego nieco egoistycznego podejścia. W łazience znajdowały się tylko dwie umywalki, a ona zajmowała jedną już od dobrych piętnastu minut, mimo iż praktycznie z niej nie korzystała. Niczym potulny piesek słuchający się swego pana, przesunęła się kilka kroków w lewą stronę, bucząc pod nosem ciche "Oczywiście, przepraszam". Nowoprzybyła totalnie ignorując jej słowa zajęła miejsce przed lustrem, wyciągając z kieszeni czarnych, skórzanych spodenek krwistoczerwoną pomadkę, którą przesunęła po swoich wydętych wargach, kończąc to charakterystycznym cmoknięciem. Blondynka przekrzywiła minimalnie głowę na bok, z zainteresowaniem przyglądając się złotemu kolczykowi, jaki błyszczał w nosie czerwonowłosej. Panna Fray nie mogła ukryć faktu, że zawsze podobał jej się piercing w tego typu miejscach, jednak nigdy nie było o tym mowy, gdyż zawsze przed oczami już widziała wściekłe miny rodziców i wieczny szlaban, jaki prawdopodobnie by ją czekał. Ba! Na bank zostałaby wydziedziczona i oddana do ośrodka dla trudnej młodzieży.
- Na co się tak gapisz blondi? - syknęła nieznajoma, spoglądając na Darcy kątem oka. - Coś ci się nie podoba? - dodała z minimalną dawką jadu, odwracając się przodem do zaskoczonej blondynki, mierząc ją swoim zielonym spojrzeniem. Skrzyżowała wyzywająco ramiona na piersi, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony brązowookiej. Fray zmieszała się, starając się posłać w kierunku dziewczyny lekki uśmiech, chcąc tym samym złagodzić sprawę.
- Ależ nie! - odparła szybko. - Po prostu... bardzo podoba mi się twój kolczyk - odparła zażenowana, ponownie spoglądając na cyrkonię w nosie buntowniczki. Brwi dziewczyny drgnęły ku górze, a jej usta zacisnęły się nieco mocniej.
- Nie chrzanisz? - upewniła się, na co blondynka szybko zaprzeczyła głową. Usta nieznajomej uformowały się w dziwnym grymasie, aczkolwiek Darcy mogłaby przysiąc, że przypominało to próbę zduszenia lekkiego uśmiechu, jaki chciał wpłynąć na twarz czerwonowłosej. - Dzięki - mruknęła pod nosem dziewczyna, ponownie odwracając się w stronę lustra, tym razem sięgając do tylnej kieszonki swoich spodenek, wyciągając czarny tusz, którym poprawiła swoje już i tak mocno wymalowane rzęsy, na których zaczęły powstawać maleńkie grudki. I aż dziw cudy to stwierdzić, ale według Fray, wcale nie wyglądało to sztucznie. Ba! Sądziła nawet, że ta głęboka czerń znajdująca się na jej oczach, jedynie podkreślała niesamowitą zieleń jej tęczówek.
- Co tym razem? - spytała lekko podirytowana dziewczyna, widząc że blondynka nie rusza się z miejsca, a jedynie nadal jej się przygląda. - Za mocny mam makijaż, czy jak? - fuknęła rozdrażniona, na co brązowooka przełknęła wolno ślinę, drapiąc się niezręcznie po policzku.
- Nie, przepraszam. Już sobie idę - wydusiła z siebie spokojny ton, powoli odwracając się na pięcie i kierując w stronę drzwi. Kiedy już była w połowie drogi, usłyszała głębokie westchnięcie za swoimi plecami.
- Ej no! Zaczekaj - odezwała się buntowniczka, opierając się biodrem o białą umywalkę. - Nie chciałam być... nieuprzejma - wyburczała cicho, patrząc się uważnie na Darcy, która zatrzymała się w miejscu, zerkając przez ramię na nieznajomą. - Po prostu nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś jest dla mnie taki miły - wzruszyła ramionami, krzyżując nogi w kostkach. - Zazwyczaj spotykam się z niezbyt przychylnymi komentarzami od strony innych.
- Niby czemu? - brwi Fray zmarszczyły się delikatnie, tworząc tym samym jedną, prostą kreskę.
- Cóż, być może dlatego, że nie wyglądam jak każda typowa laska, a ludziom się to nie podoba? - prychnęła z sarkazmem, jednak blondynka kompletnie to zignorowała, uśmiechając się przyjaźnie.
- Pieprzyć innych - stwierdziła beztrosko, na co nieznajoma zaśmiała się, kręcąc delikatnie głową.
- To były najmądrzejsze słowa jakie do tej pory padły z twoich ust - rzuciła wesoło, unosząc kąciki warg ku górze. - Funky - przedstawiła się, wyciągając swoją dłoń z idealnie wypielęgnowanymi paznokciami, pomalowanymi na czarny, hybrydowy kolor. Blondynka zamrugała zaskoczona powiekami, również wyciągając swoją rękę w kierunku nowopoznanej dziewczyny.
 - To twoje prawdziwe imię?
Czerwonowłosa zarzuciła swoimi kosmykami na boki, poprawiając ciemną, koronkową bluzeczkę z dość głębokim dekoltem, który eksponował jej niewielki, aczkolwiek ładny biust.
- Nie - westchnęła ciężko. - Rodzice pokarali mnie imieniem Francesca.
Z ust Fray wydobyło się ciche "och", gdy przytaknęła porozumiewawczo głową. Najwyraźniej Funky nie bardzo przepadała za swymi "inicjałami", czego blondynka nie bardzo mogła zrozumieć. W końcu jej imię było oryginalne i miało w sobie jakiś nieopisany urok, który przypadł dziewczynie do gustu. - A ty?
- Uch, co? - zamrugała zdezorientowana powiekami, po chwili ganiąc się za to w myślach. - Ach tak! Jestem Darcy - przedstawiła się z lekkimi wypiekami na twarzy, klnąc w duchu za brak jakiegokolwiek rozgarnięcia.
- Darcy, tak? - powtórzyła z przymrużonymi oczami, uśmiechając się zaczepnie. - A więc to jest imię nowej zabaweczki Malika?


 



Od autorki:
Bez przynudzania, szybko, krótko i na temat.
Wkońcu znalazłam czas, aby dokończyć ten nieszczęsny rozdział siódmy, który chodził już za mną od jakiegoś czasu. Tłumaczyć już się nawet nie będę, bo wiadomo, że powiem to samo, huh? ;>
Mam nadzieję jednak, że pomimo tak długiej... no nazwijmy to "przerwy", ktoś tu jeszcze zagląda i interesuje się dalszymi losami Zayna i Darcy ;3
Dziękuję ze swego całego serduszka za wszystkie komentarze, które naprawdę mocno mnie podbudowują. Mam nadzieję, że będzie tak dalej <3
A jak Wam mija czas przed Wielkanocą? Wiem, że niektórzy piszą niedługo egzaminy gimnazjalne... Dajcie znać jak Wam poszło! (;
 
 

нσρє♥

8 komentarzy:

  1. suuuper! to co, że kazałaś tak długo na siebie czekać ;) warto było ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabaweczki malika? Hahaha.
    Swietny

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja, ja jestem jak najbardziej zainteresowana losami Darcy i Zayna:)
    W ogóle rozdział boski! Już myślałam że Darcy napotka jakiegoś typka w tej łazience a;e na szczęście okazało się że to dziewczyna. No i te jej ostatnie słowa, kurcze :D zobaczymy czy Darcy będzie kolejną zabawką Malika czy może jednak miłością jego życia :) Oby to drugie!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pisze i już się boję,ogh !:/ rozdział cudowny ! Strasznie wciągający tylko jeszcze jakaś akcja na koniec z Zaynem by się przydała ^^ uwielbiam Twoją twórczość

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu,uwielbiam to opowiadanie. Znalazłam je niedawno i od razu mi się spodobało :3
    Niecierpliwie czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A witam , witam , witam ♥
    Jeju.. Po prostu kocham twój styl pisania ! Nie bądź cham i oddaj trochę talentu no ! :d
    Zaciekawił mnie wątek z Niallem.. Bez przyczyny to on by tam chyba nie był... Horanie ty mój uratuj Darcy proszę ! xd.
    No i do tego ta dziewczyna. Myślałam , że jak ona pójdzie .to w tej łazience ktoś się będzie do niej co najmniej podwalał. A tu takie zdziwienie. Umiesz być zaskakująca hahah ; p No i jeszcze te ostatnie słowa mnie zaintrygowały już ostatecznie.. ;3
    Z niecierpliwością czekam na next'a. Dużo weny i wolnego czasu życzę :*****

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesująco przedstawiłaś nowa osobę-Funky. Pewnie w kolejnych rozdziałach dowiemy się czegoś z jej przeszłości.
    FallenDreamerForever

    OdpowiedzUsuń