wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 6

Bardzo proszę każego czytającego o pozostawienie komentarza - naprawdę wiele to dla mnie znaczy i mocno motywuje do dalszego działania! <3

            - Co my robimy pod moją szkołą?
Blondynka sama nie wiedziała czemu, ale zdecydowanie nie czuła się swobodnie w takim położeniu. Nie miała zielonego pojęcia co ten facet kombinuje, ale była święcie przekonana, że nie będzie to coś, co jej się spodoba. I chyba wolała się nawet o tym nie przekonywać na własnej skórze.
- Stoimy, nie widać? - odparł oschle, gasząc silnik i wyciągając kluczyki ze stacyjki. Z ust dziewczyny wydobył się głośny dźwięk oburzenia, na co szatyn przeniósł na nią swoje chłodne spojrzenie, unosząc wymownie swą brew ku górze. - Jakiś problem księżniczko? - spytał z wyczuwalną kpiną w głosie, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie przyjmuje żadnej przeczącej odpowiedzi. Dziewczyna siłą zdusiła w sobie chęć wytknięcia mu kilku jego nieprzyjemnych zachowań, co korciło ją od samego początku ich dziwacznej znajomości. Obecnie również była pod wielkim wrażeniem swojej wytrzymałości emocjonalnej, gdyż znając życie, wiele osób na jej miejscu by po prostu nie wytrzymało w towarzystwie tegoż irytującego osobnika i z pewnością dałaby upust emocjom, co zapewne nie skończyłoby się najlepiej dla jednej ze stron, a podświadomość wyraźnie podpowiadała jej, że to Malik byłby na wygranej pozycji. 
- Mógłbyś mi to wytłumaczyć? - spytała najspokojniej jak tylko potrafiła, zdobywając się nawet na nutkę prośby w głosie, co zostało skwitowane cynicznym uśmieszkiem Zayna. 
- No proszę, jak chcesz to potrafisz być milsza - puścił blondynce oczko, jednocześnie odpinając jej pas bezpieczeństwa. Nadmieńmy również, że przez to znacznie zmniejszyła się odległość między nimi.
- Na takie traktowanie trzeba zasłużyć panie Malik - odparła arogancko, krzyżując ramiona na piersi. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie, jednakże można było wyczuć w tym tony kpiny i niedowierzania, które mieszały się ze sobą, powodując nieprzyjemny dreszcz na ciele dziewczyny. 
- A więc czym sobie na to zapracowałem panno Fray, huh? - spytał zaczepnie, tym samym wchodząc w tą dziwną grę, jaka toczyła się między nimi od samego początku, gdy tylko wsiedli do tego przeklętego samochodu.
- Niczym - odparła szczerze, wzruszając przy tym ramionami. - Po prostu chcę wiedzieć i tyle.
Przez chwilę między nimi panowała niesamowita cisza. Ich spojrzenia mierzyły się ze sobą, jakby każde z nich chciało coś wyczytać z tęczówek przeciwnika. Darcy nawet z lekkim zaskoczeniem dostrzegła, iż takie nieme walki, coraz częściej zaczynają się pojawiać pomiędzy nimi. Sama nie wiedziała tylko, co przez to chcieli osiągnąć. W czym miało pomóc rozstrzygnięcie tego, kto najdłużej wytrzyma wzajemne, świdrujące spojrzenia? Mimo iż tego kompletnie nie rozumiała, to za nic nie chciała się poddawać. Jakaś część jej podświadomości wmawiała jej, iż w ten sposób pokaże Malikowi, że wcale nie jest taka słaba jak mu się wydaje i jak chce, to potrafi być silną kobietą, która zrobi wszystko, aby postawić na swoim. 
- Pewnie gdybym przejmował się twoim zdaniem, to zabolałaby mnie twoja odpowiedź, shawty -  rzucił gorzko Zayn, tym samym przerywając milczenie, jednak ani na sekundę nie odwracając od niej swojego natarczywego wzroku. Czoło dziewczyny zmarszczyło się minimalnie, w geście zdezorientowania. Nie bardzo wiedziała co też szatyn chciał osiągnąć poprzez te słowa. A może miało to na celu zbicie mnie z tropu? Jeśli tak było, to trzeba przyznać, że wyszło to chłopakowi wręcz wzorowo. - Dopóki nie załatwię spraw z twoim braciszkiem, muszę mieć cię na oku cukiereczku, bo jestem pewien, że Fray z pewnością już kombinuje jak by mi ciebie tu zabrać - odparł mrukliwym, nieco mrocznym tonem, chwytając między palce pukiel jej złotych włosów. - A to równa się z tym, że przez pewien czas, musisz zrezygnować ze szkoły, bo nie mam zamiaru latać za tobą po korytarzach i pilnować wszelkich możliwych wyjść  z tego budynku - dodał, cały czas uważnie obserwując jej kosmyk, jaki delikatnie obracał w swoich palcach. Na jego słowa ciało Darcy maksymalnie się spięło, a po kręgosłupie przepłynął strumień zimnego potu. Nie mógł jej przecież tego zrobić... a co ze stypendium? Co z tymi wszystkimi, cholernymi latami spędzonymi nad książkami? To wszystko miało od tak wyparować za sprawą kaprysu tego nadętego dupka? Nie. Nie mogła przecież na to pozwolić!
- Ale ja nie mogę teraz...
- Ależ zapewniam cię, że możesz - warknął nieco podirytowany, dając mocny nacisk na ostatnie słowo. - Nawet powiem ci więcej. Musisz.
- Nie! Wcale nie! - krzyknęła głośno, gwałtownie odsuwając się do niego, tym samym sprawiając, że pukiel jej włosów wysunął się poza zasięg rozdrażnionego Malika. Darcy przylgnęła mocno plecami do drzwi samochodu, łudząc się, iż pomoże jej to w jakiś sposób zwiększyć między nimi dystans. - Ty nic nie rozumiesz! - dodała głośniej, czując jak do oczu napływają jej łzy. - Nie mogę sobie robić przerw! Od czterech lat mam nienaganną obecność na zajęciach i wysokie osiągi w nauce. Harowałam w pieprzonej kawiarni na kilka zmian, żeby zarobić kasę na życie i mieć za co opłacić rachunki. Robię to wszystko po to, aby zyskać stypendium. Jeśli teraz zawalę, mogę pomarzyć o studiach! Nie mam wystarczającego wsparcia finansowego, żeby opłacić swoją dalszą edukację. Ashton zrezygnował dla mnie ze swojej wymarzonej uczelni, aby móc nas utrzymać. Dał mi szansę na lepsze życie. Nie mogę tego od tak zmarnować!  Potrzebuję tego stypendium, do jasnej cholery! - zaczęła szlochać, waląc pięścią w swoje udo. Malik przez dłuższą chwilę siedział w zupełnym zdezorientowaniu, czując jak zaczynają ogarniać go niepewności. Czy miał prawo odbierać jej to wszystko? Wkońcu to nie ona mu zaszkodziła, tylko ten jej cholerny brat. To z nim powinien się rozprawiać, a nie z nią. 
- Przestań się mazać - syknął przez zęby, pocierając dłonią swoją brodę, jakby się nad czymś gorączkowo zastanawiał. Nie ma mowy. Nie odpuszczę - pomyślał sfrustrowany Zayn, przybierając swoją wcześniejszą, pewną siebie postawę. - Wysiadaj - zakomunikował chłodno, sam w szybkim tempie opuszczając auto, w którym zostawił zdrętwiałą Fray, która nie mogła w to wszystko uwierzyć. 

            Blondynka blada na twarzy niczym ściana, powolnym krokiem opuściła gabinet dyrektora, naturalnie w towarzystwie zadowolonego Malika, który obejmował ją swoim szerokim ramieniem, wlepiając na usta leniwy uśmiech, który miał stwarzać pozory wokół jego nieodgadnionej osoby. Dziewczyna nie potrafiła nawet opisać słowami tego, co się działo za dębowymi drzwiami pana Gregora Waltera. Nie mogła pojąć jakim cudem Zayn namówił tego starego prycha, aby w środku roku szkolnego, przyjął rzekomego kuzyna Darcy, którym miał być nie kto inny jak sam Louis. Blondynka sama nie wiedziała jak powinna skwitować całą tą sytuację. Czy się cieszyć? Wkońcu Zayn w jakiś sposób pokazał jej, że jednak nie jest taki bezuczuciowy jak jej się wydawało i zmienił swoje dotychczasowe plany, specjalnie dla jej osoby. Gdy tylko o tym myślała czuła przyjemne ciepło w okolicach żołądka, jednak nie potrafiła się tym dostatnie rozkoszować, gdyż przez jej głowę przewijały się również różnego rodzaju wątpliwości. Czy to aby na pewno dobrze, że Lou będzie łazić za nią krok w krok, rozliczając ją z każdego wyjścia do toalety? 
- Darcy? 
Młoda Fray zatrzymała się gwałtownie na środku zatłoczonego korytarza, gdy usłyszała za sobą ten dźwięczny głosik, którego w życiu nie mogłaby zapomnieć. Jej twarz mocno stężała, natomiast powieki zaczęły nerwowo opadać i unosić się ku górze, utwierdzając jedynie fakt, że dziewczyna po prostu nie miała zielonego pojęcia co powinna ze sobą począć. Cholera, co teraz?! - krzyknęła spanikowana w myślach, czując jak wielka dłoń szatyna zaciska się mocniej na jej ramieniu, co miało stanowczo odwieźć ją od pomysłu odezwania się do nowo przybyłej.  Ach, tak? - przemknęło jej przez myśl, gdy zerknęła kątem oka na znaczący wzrok Malika. O nie. Tym razem nie będzie nią manipulować. 
- Jo! - pisnęła wysokim głosem, odwracając się gwałtownie za siebie, aby stanąć twarzą w twarz ze swoją przyjaciółką, która uśmiechała się do niej szeroko, co chwila zerkając znacząco w stronę Zayna, który z całych sił starał się maskować swoje rozdrażnienie. Tak. Chyba go właśnie zdenerwowała. 
Dziewczyny zamknęły się w czułym uścisku, zupełnie jakby nie widziały się latami, na co Darcy uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Tak bardzo brakowało jej kogoś bliskiego. Była pewna, że dzięki tym kilku minutom rozmowy z szatynką, zyska choć trochę oparcia i ciepła, które pomoże jej jakoś przetrwać kolejne dni z chorą paczką Malika, włączając w to i jego skromną osobę. 
- Co to za przystojniaczek, huh? - Jo zachichotała wesoło do ucha blondynki, na co ta przełknęła nerwowo ślinę, odsuwając się powoli od swojej przyjaciółki. Zerknęła niepewnie za siebie, na postać stojącego szatyna, oblizując przy okazji językiem swoje suche wargi. 
- To jest... tak jakby... em znajomy?
- Też bym takiego chciała! - szatynka zaśmiała się łobuzersko, zgryzając wargę i z wyraźnym zainteresowaniem w oczach, zaczęła mierzyć jego sylwetkę pożądliwym wzrokiem, na co Darcy miała ochotę strzelić się z całej siły w czoło. Wierz mi, nie chciałabyś.
- Nie wątpię - Fray uśmiechnęła się pobłażliwie, zaczepiając kosmyk włosów za swoje ucho. Miała ochotę wykrzyczeć głośne "Ratuj mnie kobieto! Ten facet to wariat!", jednak wzorowo się tego wyzbywała, nawet woląc nie myśleć,  jakie później musiałyby ją spotkać konsekwencje za tego typu zachowanie. 
- Powiedz mi... jaki jest?
- Huh? - sapnęła zdezorientowana blondynka, przystępując nerwowo z nogi na nogę. Tak. Zdecydowanie nie dało się nie poczuć tego świdrującego spojrzenia Malika, który wypalał dziurę w jej biednej głowie .
- No w łóżku - szatynka odparła zdecydowanie za głośno, przez co Darcy mogła się założyć, że w tej chwili na wargach mulata, rozciągnął się seksowny, pełen figlarności uśmieszek. Zabiję cię Jocelyn!
- Zamknij się! - skarciła przyjaciółkę, robiąc się czerwona na twarzy niczym dojrzała piwonia. - Skąd wogóle taki pomysł? Przecież mówiłam, że jesteśmy tylko...
- Znajomymi? - prychnęła kpiąco Jo, unosząc swe wydepilowane brwi ku górze. - Och, proszę cię Fray! Czy ty widziałaś wogóle jak on gapi się na twój tyłek? Jestem pewna, że gdyby tylko mógł, to w tej chwili wziąłby cię na jednej ze szkolnych ławek - zachichotała wesoło, kręcąc z politowaniem głową, gdy dostrzegła zażenowanie wymalowane na twarzy blondynki. - A widziałaś te dłonie? Dziewczyno jestem pewna, że potrafi robić nimi niesamo....
- Starczy Jo! - warknęła wściekła, zaciskając nerwowo zęby na swojej dolnej wardze. Czemu ona nie mogła mieć przynajmniej jednego normalnego przyjaciela? Czy o tak wiele prosiła?
- Nie przedstawisz mnie koleżance, słoneczko? - przy jej uchu rozniósł się niski, mrukliwy głos, który przytrafił ją o szybsze bicie serca.  Blondynka napięła się niczym struna, ignorując dziwne mrowienie w okolicach dolnej partii brzucha, gdy tylko poczuła jak ogromna dłoń mulata, zaborczo obejmuje ją w pasie, a jego umięśniona klatka piersiowa styka się z jej plecami. Zgiń! - krzyknęła głośno w myślach, przełykając nerwowo ślinę. 
- Em... To jest Zayn -pieprzony - Malik - mruknęła niepewnie w stronę zarumienionej Jocelyn, która wydawała się być oczarowana postacią szatyna. - Mój...
- Chłopak - wtrącił szybko mężczyzna, układając wygodnie swoją brodę na ramieniu Dracy. Brwi blondynki zmarszczyły się mocno w geście zaprzeczenia, jednak wystarczył jeden, mocniejszy uścisk ze strony chłopaka, aby wlepiła na twarz sztuczny uśmiech, przenosząc wzrok na swoją przyjaciółkę.
 - Właśnie - dodała nieco ciszej, jakby nie chciała, aby ktokolwiek to usłyszał. Jo machnęła w jej kierunku znacząco brwiami, po czym ponownie posłała swój zniewalający uśmiech w kierunku Malika.
 - Jocelyn Brooks - odparła swoim melodyjnym głosikiem, zgryzając na sam koniec swoją dolną wargę. Fray mogła się założyć, że w tym momencie jej przyjaciółka, musiała wyglądać dla niego niezwykle atrakcyjnie i pociągająco. Ale wkońcu co się dziwić? Zawsze tak było. To Jo była tą ładniejszą, która wyrywała wszystkich chłopców po kolei, natomiast Darcy tą rozważną, która starała się unikać jakichkolwiek kłopotów. Były swoimi znacznymi przeciwieństwami. 
- Miło mi - chłopak mruknął swoim seksownym głosem, uśmiechając się do niej łobuzersko, na co szatynka zarumieniła się mocno, przenosząc swoje spojrzenie typu "Ale on gorący!" na twarz Darcy. - Wybacz, ale musimy już się zbierać. Mamy małe plany, prawda księżniczko? - wyszeptał Fray do ucha, specjalnie nadgryzając jego płatek, przez co wstrzymała gwałtownie powietrze, czując jak krew szybciej pulsuje jej w żyłach. Nienawidzę cię Malik! - Chodźmy mała - musnął swoimi rozgrzanymi wargami fakturę jej skóry, po czym splatając ich palce razem, pociągnął ją w stronę wyjścia, nawet nie dając jej się pożegnać razem z Jo, która nadal stała na korytarzu, wpatrując się zaczarowana w oddalającą się sylwetkę Zayna.
           - Nie musiałeś tego robić - fuknęła nieco zdenerwowana blondynka, gdy tylko znaleźli się przy samochodzie szatyna. Jego twarz rozjaśnił chamski uśmiech, przez co żyłka na czole dziewczyny poczęła niebezpiecznie pulsować. 
- Owszem - stwierdził beztrosko, otwierając przed nią drzwi Hummera. - Ale chciałem - dodał z zadowoleniem w głosie, gdy ta zajęła swoje miejsce. 

~*~

           Ashton nie spał przez całą noc. Od wczoraj, kiedy to miał przyjemność skonfrontować się ze znienawidzonym Zaynem Malikiem, nie potrafił wysiedzieć ani chwilę spokojnie. Dobrze znał mulata. Wiedział, że chłopak jest nieobliczalny i w akcie gniewu, czy też wybuchu, potrafi zrobić niemal wszystko, nie przejmując się żadnymi konsekwencjami. Skłamałby stwierdzając, że ani trochę nie martwił się o Darcy. Ba! On odchodził od zmysłów, nie mogąc pogodzić się z tym, że jednak nie potrafił upilnować swojej młodszej siostry, która była teraz jedyną osobą, bliską jego sercu. Miał tylko ją. Od pamiętnej śmierci rodziców nie było im łatwo. Ledwo wiązali koniec z końcem, nie mogli pozwolić sobie na wszelkiego rodzaju wygody, jakich mieli pod dostatkiem za życia rodzicieli. Blondyn codziennie powtarzał sobie w myślach, że będzie chronić Darcy, stanie się jej podporą, niczym ludzka wersja anioła stróża. Nie chciał, aby spotkała ją jakakolwiek krzywda. Była jego oczkiem w głowie, jedyną osobą, dzięki której jego życie nadal miało sens.  Zawsze podziwiał ją za to, jak idealnie potrafiła maskować swoje uczucia. Gdy odczuwała ból lub strach, bez najmniejszego problemu wymuszała na swoich malutkich wargach słaby uśmiech, który od dwóch lat coraz częściej gościł na jej twarzy. Ashton często nie mógł tego znieść. Nie chciał, aby taka była. Słaba, zamknięta w sobie, niepotrafiąca podzielić się z innymi swoimi problemami. To ją niszczyło od środka, co można było spostrzec jedynie w jej smutnych, brązowych oczach, które często zachodziły delikatnymi łzami. 
           - Spieprzyłeś sprawę, idioto! - wydarł się sam do siebie, z impetem łażąc po pokoju i wywalając oraz kopiąc wszystko, co stanęło na jego drodze. Porozrzucane po podłodze kartki szeleściły przy każdym jego kroku, przewalone, obrotowe krzesło, w połowie przysłoniło wyjście z pomieszczenia, natomiast krystaliczne odłamki szkła z niewielkiego lustra, pokaleczyły jego obdarte kostki, z których ciurkiem sączyła się szkarłatna krew, zostawiając po sobie ślady na jego śnieżnobiałej, wygniecionej koszulce. Chłopak przetarł twarz w akcie desperacji, co chwila to rozluźniając, to napinając mięśnie swojego ciała. Wiedział, że musi szybko działać. To była sprawa niecierpiąca najmniejszej zwłoki, co tylko pogarszało jego samopoczucie. 
Z mocno zaciśniętymi ustami chwycił w dłoń telefon, przesuwając palcem po gładkim, dotykowym ekranie, który wydał z siebie ciche kliknięcie, oznajmiające iż hasło zostało poprawnie wprowadzone. W ekspresowym tempie wszedł w listę kontaktów i chwilę później unosił urządzenie do ucha, wypowiadając tylko jedno, jedyne słowo
- Payne.





Od autorki:
Yo moje misiunie! xD 
Tak, tak, wiem. "CZEMU DO JASNEJ CHOLERY Z TAKIM OPÓŹNIENIEM?!". "Wymówka" ta sama co zawsze: szkoła, nauka, życie prywatne, mało czasu... Nic nowego, huh? ^^ Wybaczcie, ale niestety tak to wygląda. Teraz mam jedynie czas w weekendy na pisanie, a wiecie, że bardzo mozolnie mi to idzie, więc póki co nie przewiduję aby coś miało zmienić się w tej kwestii TTT.TTT
Dziękuję Wam jednak za to, że mimo moich wszelkich kaprysów i niedogodnień, jesteście ze mną i chyba nawet mogę stwierdzić, że przybyło czytelników ;D Kocham Was z całego serducha! <3
Wracając jednak do rozdziału, mam nadzieję, że nie jest chaotyczny i wszystko jest w nim zrozumiałe. Wiem że KRÓTKI, ale myślę, że mimo wszystko może trochę zaspokoić Wasz "głód" ;)  Co do tej przeklętej sukienki, na którą dość sporo osób zwróciło uwagę w komentarzach - wyjaśni się to w następnej notce. 
Co sądzicie o zachowaniu Malika? Przewidujecie może jakie ma plany względem Darcy? I jaką rolę odegra Payne? ^^


Jeśli chodzi o pousuwane komentarze - proszę, aby wszystkie spamy, zaproszenia i inne takie, umieszczane zostały w zakładce CZYTAM I POLECAM, gdyż właśnie tam jest ich miejsce. 




19 komentarzy:

  1. Aaaaaaa ;) kocham to opowiadanie! Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkanie z Jo ^^ I te jej wywody na temat Malika xd Wkurza mnie Zayn kurcze no jak można takim chamem byc dziewczyna nic mu nie zrobiła o on się uparł i jej życie uprzykrzą... Chociaż ustąpił i zgodził się,zeby chodziła do szkoły tutaj ma plusa ... To było słodkie jak tam się przedstawił jako jej chłopak ale później znowu kamienna twarz i chamskie odzywki.. no cóż bad boy jak się patrzy. Mam nadzieję,ze Ashton jakoś soebie z tmy poradzi <3 Powodzenia w pisaniu kochana :*
    @DarkCarmen

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa...wspaniały
    Ciekawe może Zayn poczuje coś do Darcy???:)

    OdpowiedzUsuń
  4. jeny! jeny! jeny! cudowny rozdział! Boże kocham! czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział. Cieszę się ze jest nowy rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Luuuubię takiego Malika ♥ mam nadzieję, że między nim i Darcy pojawią się jakieś uczucia ! :o nie mogę doczekać się kolejnego <33
    dodawaj szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! <3
    Ta sytuacja jak on powiedział, że jest jej chłopakiem. ajbsdfkjsgkjsgb
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <3
    Pozdrawiam, Karo. <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże,Zayn jest taaaaki nieprewidywalny...moi zdaniem chce zbliżyć do siebie Darcy...i ją wykorzystać.
    :)
    Czekam i nie martw się,znam ten ból(zero wolnego czasu)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha Jo - kocham ją :D Świetnie to rozegrałaś :]
    Rozdział wyszedł Ci na prawdę świetny i nawet długi, chociaż mi to zawsze będzie mało :)
    Ciekawe mnie to jak Darcy wróci do szkoły i jak Louis będzie ją pilnował hihi :D
    Mam nadzieję, że Malik zakocha się w naszej małej Darcy xD
    Czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zawsze BOSKI !!!!!!!!!! <3333333333333333 i życzę dużo weny ;* :P

    OdpowiedzUsuń
  11. przepraszam że dopiero teraz ale nie miałam internetu.
    rozdział świetny.strasznie mi się podoba.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie piszesz oby tak dalej , czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny *o*
    Paynoo wkracza do akcji <3
    Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  14. http://until-i-am-breathing-i-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebstar Award . Więcej informacji znajdziesz tutaj --> http://ognisty-temperament.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. W tym rozdziale spotkanie z Jo było chyba pierwszym śmiesznym wątkiem. Świetnie pokazujesz zwroty akcji.
    FallenDreamerForever

    OdpowiedzUsuń