wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 3


           Darcy leżała skulona na niewielkim łóżku w ciemnym pokoju, do którego została zaciągnięta siłą niecałe piętnaście minut temu. Jej bladą, zapłakaną twarz przykrywał nieprzyjemny cień nocy, zaś na ciele okrytym jedynie cienkim, szarym kocem, zagościła gęsia skórka. Jej pusty, wyprany z emocji wzrok intensywnie wpatrywał się w przeciwległą ścianę, jakby chciała doszukać się tam jakiejś odpowiedzi. Odpowiedzi na te wszystkie pytania kłębiące się w jej głowie. Nawet mimo iż była świadkiem rozmowy pomiędzy Ashtonem, a szatynem, to nie potrafiła z niej wywnioskować nic konkretnego. Wiedziała, że znalazła się w wielkim bagnie i nie jest tu bezpieczna. Jednak co się z nią stanie? Do czego jest potrzebna temu szaleńcowi? I co miały znaczyć słowa "Jest kartą przetargową na to, co mi kiedyś zabrałeś"? 

- Malik - syknął jadowicie blondyn po drugiej stronie słuchawki. Dziewczyna zacisnęła z całej siły powieki, słysząc ton głosu brata. Już teraz zdawała sobie sprawę, że ci dwaj mają wspólną przeszłość, która nieszczególnie musiała być ciekawa. Darcy była niemal w stu procentach pewna, że jej porywacz musiał mieć coś wspólnego z kolesiami, którzy kiedyś stoczyli niemal na samo dno Ashtona, który tylko dzięki jej pomocy i wsparciu, podniósł się i wyzwolił spod tego wszystkiego. - Nie miałeś być przypadkiem w Atlancie sukinsynie? - warknął dziko Fray, na co szatyn uśmiechnął się ironicznie pod nosem.
- Chyba nie sądziłeś, że ujdzie ci to wszystko płazem - rzucił kpiąco, przenosząc swoje ciemne oczy na skuloną postać blondynki. - Wiesz, kiedy ostatnim razem się widzieliśmy, nie mówiłeś, że masz taką niezłą siostrę - dodał z diabelskim uśmieszkiem. Na jego słowa Darcy momentalnie chciała się cofnąć do tyłu, jednak Malik zwinnie złapał ją za nadgarstek i mocno przyciągnął do swojego twardego ciała. Dziewczyna syknęła głośno z bólu, wywołanego poprzez gwałtowność ze strony nieznajomego. Miała wrażenie, że jego żelazne palce w ułamku sekundy zmiażdżą jej kruche kości.
- Tknij ją tylko, a obiecuję ci, że osobiście rozstrzelam ci mordę skurwysynie! - blondyn podniósł głos, charcząc groźnie jak jakaś dzika bestia. Twarz szatyna spoważniała, a jego uścisk na skórze blondynki wzmocnił się, na co musiała zgryźć z całej siły wnętrze policzka, aby przypadkiem nie krzyknąć. 
- Sam zafundowałeś jej taką przygodę. Trzeba umieć odpowiedzieć za swoje czyny Fray - wywarczał groźnie. - Przed karą nie uciekniesz, dobrze wiesz co oznacza zadzieranie ze mną. Obiecałem, że będziesz cierpiał dwa razy mocniej niż ja. A wiesz, że Zayn Malik obietnic zawsze dotrzymuje - tłumaczył wypranym z emocji głosem, wpatrując się w widok za oknem. Jego silna dłoń puściła nadgarstek dziewczyny i prześlizgnęła się na jej talię, przysuwając ją jeszcze bliżej siebie. Darcy wstrzymała mocno oddech, z napięciem przyglądając się jego zaciśniętej szczęce. Na pierwszy rzut oka było widać, że stara się nad sobą zapanować i nie wybuchnąć.
- Ona ci nie jest do niczego potrzebna! Nie brała  w tym udziału! To mnie powinieneś wziąć na jej miejsce do kurwy nędzy! - wykrzyczał gorączkowo Ashton, na co twarz Zayna rozświetlił diabelski uśmiech.
- Wtedy nie byłoby takiej zabawy, czyż nie Fray? - spytał i przeniósł swój chłodny wzrok na przerażoną twarz blondynki. Oblizał lubieżnie swoje wargi i zacisnął jedną z dłoni na jej kształtnym pośladku. Dziewczyna momentalnie podskoczyła, próbując się od niego odsunąć, na co ten zaśmiał się kpiąco. Ona naprawdę sądziła, że opieranie mu się, w czymś jej pomoże. Naiwna dziewucha. - Tak czy siak, czas mija. Twoja kochaniutka siostrzyczka jest moją kartą przetargową na to, co mi kiedyś zabrałeś. Sądzę, że rozumiesz co mam przez to na myśli - mruknął z dziką ekscytacją w oczach. - Odezwę się do ciebie później Fray. Bądź pod telefonem, bo jedno nieodebrane połączenie, będzie się kończyło blizną na pięknym ciałku Darcy. 
Po drugiej stronie słychać było, jak Ashton ostatkami sił stara się powstrzymać przed wybuchem. Blondynka zacisnęła mocno drżące palce w piąstki, mrugając swoimi piekącymi powiekami. - Ah i pamiętaj... Jestem zawsze o krok przed tobą - dodał szatyn, tym samym kończąc połączenie.

           Blondynka na samo wspomnienie wydarzenia sprzed pół godziny, wzdrygnęła się mocno, przełykając duszącą gulę jaka powstała w jej gardle. Gdyby kiedyś ktoś powiedział jej co będzie musiała przeżyć, to uśmiechnęłaby się tylko głupkowato i popukała w czoło, stwierdzając, iż owa osoba ma poważne problemy intelektualne. Obecnie jednak już wcale nie było jej tak wesoło. Czuła się bezwartościowa i kompletnie wypompowana z życia. Z każdą mijającą minutą zaczynała popadać w refleksje, czy nie lepiej byłoby, gdyby to ona zginęła w tym cholernym wypadku samochodowym. Wkońcu nie była nikomu do niczego potrzebna. Nic nie osiągnęła, niczym się nie wyróżnia. A jej rodzice? Ludzie sukcesu. Byli jeszcze w kwiecie wieku, mieli swoje pasje, wiele osiągnięć, czuli spełnienie zawodowe, jak i rodzinne. Czy jest jakakolwiek sprawiedliwość na tym świecie, skoro ludzie tacy jak oni, płacą tragiczną śmiercią, osieracając tym samym dwójkę swoich młodych dzieci? Nie sądzę.
            
            Obudziły ją głośne krzyki i śmiechy, dochodzące gdzieś z wnętrza domu. Mimo, iż wszystkie wypowiedziane słowa zlewały się w jeden głuchy bełkot, to Darcy starannie próbowała wytężyć słuch, aby móc zrozumieć przynajmniej pojedyncze wyrazy. Powoli wstała ze skrzypiącego łóżka, starając się nie zrobić przy tym zbyt dużego szelestu i na drżących nogach podeszła do zamkniętych drzwi, uważnie się przysłuchując. Nic. Zero.
- Cholera - przeklęła pod nosem, zgryzając w zdenerwowaniu wargę. Czy naprawdę wszystko musi być tak skomplikowane? Nawet zasrane podsłuchiwanie jej nie wychodzi!
Ze zirytowaniem wypuściła powietrze z płuc, odruchowo opierając rękę na klamce, która ku jej wielkiemu zaskoczeniu brzęknęła i....
- Otwarte? - sapnęła z niedowierzaniem, po chwili wlepiając na twarz zwycięski uśmiech. Cóż, jak widać ten cały Malik nie jest aż taki inteligentny, skoro zrobił tak wielki błąd, nie racząc nawet jej zakluczyć w tym pokoju. Co on filmów nie ogląda?! Przecież  w każdej ekranizacji akcji, jak występuje porwanie, to zamyka się tą osobę i jeszcze dodatkowo zostawia jednego ze swoich "buców" do pilnowania zakładnika. Toteż nastąpiło kolejne jej zdziwienie, że na korytarzu nikogo nie było. Idiota - pomyślała z lekkim rozbawieniem, a zarazem pogardą, o swoim porywaczu. Zwinnie wymknęła się na zewnątrz i na palcach zaczęła skradać się w stronę szklanych schodów. Z każdym następnym krokiem, rozmowy stawały się coraz głośniejsze, aż wkońcu doskonale mogła wszystko usłyszeć. Przycupnęła na dwóch pierwszych stopniach i wychyliła lekko głowę nad barierką, aby móc rozeznać się w sytuacji. Mina momentalnie jej zrzedła, gdy dostrzegła światło w salonie i grupkę facetów, którzy prowadzili ożywioną rozmowę. Dwóch z nich siedziało rozpartych na ogromnej kanapie, trzeci opierał się o ścianę, jedynie w ciszy przysłuchując się temu wszystkiemu, natomiast czwarty... Czwarty był Zayn. Siedział w seksownej pozycji na blacie stolika i manewrował między palcami prawej dłoni, sporych rozmiarów scyzorykiem, którego ostrze błyszczało w bladym świetle lampki i kominka. Darcy wzdrygnęła się na samo wyobrażenie, że przez przypadek mógłby zrobić jakiś błąd i się pokaleczyć. Nienawidziła widoku krwi i nawet jeśli owym poszkodowanym miałby być Malik, to nie życzyła mu tego.
Teraz jednak należało się skupić i rozegrać wszystko jak najlepiej. Nie miała najmniejszego zamiaru ponownie stanąć twarzą w twarz z Malikiem i zmagać się z jego bipolarnością, która ujawniała się dość często. Można rzec, że nawet aż za często.  
Ucieczka dołem odpadała, gdyż jedyna droga do wyjścia prowadzi przez ten przeklęty salon. Oknem raczej też nie ucieknie, bo jeszcze aż tak mocno jej nie przygrzało, ażeby miała skakać z tak wielkiej wysokości. Poza tym, znając u niej brak jakiejkolwiek kondycji i koordynacji ruchowej, nie trzeba być geniuszem, aby domyślić się, jak to by się skończyło. 
- To było zbyt proste - westchnęła z rezygnacją, czując jak cała jej dotychczasowa determinacja gdzieś ulatuje. Jedyna okazja do ucieczki i zyskania wolności, właśnie odchodzi wraz z nadzieją. Frustrujące nieco, czyż nie?
- Nie zawsze może być z górki - usłyszała za sobą niski, ochrypły głos, na co momentalnie drgnęła. Energicznie podniosła się na równe nogi, odwracając się za siebie i stając twarzą w twarz, z nieznajomym brunetem. Chłopak był zdecydowanie wyższy od niej. Ba! Ona mu ledwo do brody sięgała! Darcy zadarła głowę ku górze i przełknęła nerwowo ślinę, widząc rozweseloną twarz mężczyzny. Wyglądał jak duże, zadowolone dziecko. Dziecko o przystojnej twarzy, kilkudniowym zaroście i nieźle rozbudowanym ciele, rzecz jasna. 
- Będę krzyczeć - palnęła pierwszą lepszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy. Dopiero po fakcie zorientowała się jaką gafę popełniła. Przeklęła w myślach, zaciskając z całej siły swoje suche usta. 
- Ależ proszę bardzo - rzucił rozbawiony, wzruszając przy tym ramionami.
Blondynka zmarszczyła zadziwiona czoło, widząc jak ten do niej podchodzi, jednak zareagowała dopiero wtedy, gdy ich nosy się niemalże ze sobą zetknęły. Energicznie podniosła dłoń, chcąc powalić swego przeciwnika na ziemię i... Cóż, nie wyszło tak jak to zaplanowała. Zdążyła jedynie mrugnąć oczami, a brunet złapał ją za nadgarstek "atakującej" ręki i obkręcił ją jak w jakimś dziwacznym tańcu, na koniec przerzucając ją sobie przez ramię. Darcy sapnęła ciężko, czując jak złość zaczyna oblewać ją od środka. Już drugi raz została potraktowana jak jakiś cholerny worek ziemniaków! Boże trzymaj mnie, albo daj kamienia! -krzyknęła sfrustrowana w myślach, zaciskając dłonie w piąstki.
- Zayn nie wspominał, że jesteś taka ładniutka - zachichotał, klepiąc ją niemalże po nagim tyłku. Dziewczyna zaczerwieniła się mocno. I ze złości i ze wstydu. Zupełnie zapomniała o tym, że nadal ma na sobie jedynie bieliznę i koszulkę chłopaka, która w obecnej pozycji, odsłaniała znaczną część jej pośladków, ukrytych jedynie pod cienką koronką fig. Eh w tym momencie żałowała, że nie przepadała za babcinymi gaciami. Przynajmniej by więcej zakryły.
- Puść mnie do cholery i przestań naruszać moją przestrzeń powietrzną! 
- Nie chodziło ci raczej o przestrzeń osobistą? - mruknął z rozbawieniem, bez najmniejszego problemu pokonując szklane schody. Nawet się nie zachwiał! Dziewczyna wydęła policzki, niemalże się zapowietrzając. Ten drań denerwuje ją jeszcze bardziej niż Malik! Niewiarygodne! 
- Zabieraj te łapy zboczeńcu jeden, bo cię wpompuję w ścianę! - warknęła rozdrażniona, gdy wkroczyli do salonu. Automatycznie twarze wszystkich zebranych skupiły się na ich dwójce, a szczególnie na roznegliżowanym ciele blondynki. Fajnie - wyczujcie ten kurewski sarkazm.
Brunet z głupawym uśmiechem postawił ją na środku pomieszczenia, na puszystym dywanie, który nieco ogrzewał jej nagie stopy. Przynajmniej tyle - przemknęło jej przez myśl, na co westchnęła cicho. Cały czas była pod nieprzyjemnym obstrzałem spojrzeń, co niezmiernie ją drażniło. W tej chwili miała ochotę udusić nieznajomego mężczyznę gołymi rękami. Gdyby nie on, kto wie jak by się to skończyło? A nóż, udałoby jej się znaleźć jakieś wyjście. 
- Wiesz Darcy, bardzo problematyczna z ciebie osóbka - stwierdził swoim ochrypłym głosem Zayn, który w tej chwili prześwietlał ją ciemnym wzrokiem. Na jego słowa dziewczyna prychnęła cicho pod nosem, przewracając przy tym oczami i krzyżując ramiona na piersi. Jakiż wielki to był błąd z jej strony. Jej krucha twarz momentalnie została złapana w silny uścisk palców mulata i siłą zwrócona w jego kierunku, aby mogła dostrzec furię, jaka zapanowała w jego ciemnych tęczówkach.
- Nigdy nie przewracaj na mnie oczami suko! - wycedził przez zęby, doprowadzając ją tym samym do gęsiej skórki. Już mogła sobie wyobrazić te siniaki jakie pojawią się na następny dzień. Darcy zawsze miała delikatną fakturę skóry, jaką odziedziczyła po matce, co wiązało się z tym, że wystarczyło ją lekko klepnąć bądź nieco mocniej ścisnąć, a jej ciało już usłane było zaczerwienieniami i zadrapaniami. Nienawidziła w sobie tej cechy, gdyż zawsze z każdego siniaka musiała tłumaczyć się nadopiekuńczemu Ashtonowi, który snuł przeróżne teorie od napadów aż do znęcania się fizycznego, jak i psychicznego.
- Zrozumiałaś? - syknął groźnie, gdy dostrzegł brak jakiejkolwiek reakcji z jej strony. W kącikach jej oczu zebrały się łzy, jednak usilnie je powstrzymując, pokiwała ledwo widocznie głową, na znak, że ma zamiar być grzeczna i posłuszna. Szatyn nieco rozluźnił swoje palce i przesunął nimi po bolącym miejscu, sprawiając jej tym samym dziwną ulgę oraz ukojenie. Ona na serio nie nadążała za tą jego cholerną bipolarnością. 
- Tak więc, powiedz mi teraz kocie, co takiego chciałaś zrobić, hmm? - mruknął swoim niskim głosem, przyprawiając ją o szybsze bicie serca. A niech go szlag trafi i tą jego seksowność! To po prostu niedorzeczne, że tak przerażający facet, może ją jednocześnie tak bardzo pociągać. Cicho głupia! - skarciła się w myślach, przełykając powoli ślinę. 
- N-nic ta-takiego - wyjąkała, dusząc w sobie chęć jak najszybszego ucieknięcia od jego paraliżującego spojrzenia. Czyżby mulat świadome ją krępował? Nie wystarczało mu, że stała niemal naga przed pięcioma nieznajomymi facetami?!
- Nie wyglądało to na nic - prychnął z kpiną, przypominając jej tym samym o sposobie w jakim się tu znalazła. Tak, zdecydowanie się nad nią znęcał i niemal dałaby sobie rękę uciąć, że niezwykle go to bawiło. Nieczuły palant.
Nie skomentowała tego. Jedynie stała w ciszy, wpatrując się namiętnie w swoje bose stopy. Ku wielkiej ironii losu czuła się jak dziewczynka przyłapana przez dorosłego na złym uczynku, a nie jak osoba, która została uprowadzona i zatrzymana w trakcie ucieczki. Ktoś tam na górze zdecydowanie zaczyna mieć dobry humor.
- Aj Darcy, Darcy - westchnął ciężko szatyn, powodując tym samym stado motyli w jej brzuchu. Choć chciała się za to porządnie zdzielić w głowę, to cholernie podobał jej się sposób w jaki wypowiadał jej imię. Robił to tak miękko i seksownie. Tak, wszem i wobec panna Fray ma zaszczyt stwierdzić, że Zayn był gorący. 
           Chłopak niespodziewanie złapał ją za nadgarstki i gwałtownie przyciągnął do siebie, niczym jakąś szmacianą lalkę. Blondynka zupełnie nie spodziewając się takiego obrotu wydarzeń, bez najmniejszego oporu przylgnęła do niego ciałem, czując jak jego gorące dłonie znajdują swoje miejsce na jej biodrach. Zaczerpnęła gwałtownie powietrza, czując jak serce boleśnie obija się o jej kruche żebra.  Zszokowana jego posunięciem przeniosła swoje tęczówki na jego twarz, nie biorąc pod uwagi tego, że ich spojrzenia mogą się ze sobą skrzyżować. Dopiero kiedy do tego doszło, zrozumiała jak wielki był to błąd z jej strony. Darcy czuła jak tonie w tym niesamowitym odcieniu czekolady, który choć przyprawiał ją o nieprzyjemne dreszcze, to jednocześnie powodował, że robiło jej się goręcej. Nie panowała nad sobą - to było pewne.
Spięła się jeszcze bardziej, gdy na jego kuszących wargach zagościł łobuzerski uśmieszek. On dobrze wiedział jak na nią działał i zdecydowanie zaczynał lubić te ich małe "gierki". Fray była dla niego niezwykle zawiłą dziewczyną. Nie rozumiał jak taka osóbka jak ona, może tak wzorowo zmieniać swoje nastroje.  Z pozoru cicha i nieśmiała, aczkolwiek gdy przyjdzie co do czego, pokazuje swój temperament i wybuchowość. Czasem naprawdę mocno się zastanawiał nad tym jak zareaguje na różnorakie gesty z jego strony. Musiał przyznać - sprawiała mu tym niemałą rozrywkę. 
- Pozwól, że ponowie swoje pytanie, chociaż zazwyczaj tego nie robię - mruknął z dziką nutą, na co jej mięśnie gwałtownie się napięły. Zayn czując to uśmiechnął się zwycięsko w duchu, ciesząc się, że doprowadził do takiej reakcji z jej strony. Oj tak, niewinna i bezbronna Fray podobała mu się najbardziej. - Co robiłaś poza pokojem? - jego brew powędrowała ku górze, a Darcy przeszło przez myśl, że zawsze zazdrościła osobom, które to potrafiły. Ona nawet przy godzinnych ćwiczeniach przed lustrem nie opanowała tego gestu, ale nie oszukujmy się - to przecież trzeba mieć w genach.
- Przecież już mówiłam - uparcie stawiała na swoim, niepewnie spoglądając w jego ciemne oczy. Drgnęła lekko zaskoczona, gdy poczuła jak jego palce nico boleśnie zaciskają się na jej ciele, jednak nic nie powiedziała, gdyż jego twarz nadal pozostawała w tej samej odsłonie. A co za tym idzie? Malik najnormalniej w świecie starał się opanować. Przy niej. O tak, nie zaprzeczy, że była to dla niej bardzo miła odmiana. Zdecydowanie wolała spokojnego i opanowanego szatyna, niż niebezpiecznego i porywczego potwora, który często nim kierował. 
- Albo odpowiesz na moje pytanie, albo z chęcią oddam cię w ręce Louisa, który z zadowoleniem się tobą zajmie! - syknął rozdrażniony. Ta dam! Wielki cham ponownie wrócił!
Blondynka zdziwiona powiodła wzrokiem w stronę mężczyzny, na którego wskazał głową Zayn i niemal zakrztusiła się własną śliną, gdy dostrzegła przeszywający wzrok tego kretyna, który zaciągnął ją tu niecałe dziesięć minut temu. To jakiś chory żart! - pisnęła w myślach z frustracją, czując jak ogarnia ją bezsilność. 
Ponownie zerknęła na bruneta, który w tym momencie bez najmniejszych skropułów pożerał
ją wzrokiem od góry do dołu, dłużej zatrzymując się na jej odsłoniętych nogach i ledwo zakrytym tyłku. Pieprzony zboczeniec! Zacisnęła mocno wargi, czując jak niemal zgrzyta zębami.
- Szukałam łazienki - skłamała gładko, a w pomieszczeniu zapanowała chwilowa cisza. Zayn i Darcy toczyli niemą walkę między sobą, każde uparcie wpatrując się w swoje oczy. Jedyna różnica była taka, że jego tęczówki były chłodne i beznamiętne, a jej żywe i pełne determinacji. W tym momencie była dla niego jak otwarta księga - mógł wyczytać z niej wszystko, a ona nawet nie zorientowałaby się kiedy. Stwierdził, że musiała być naprawdę głupiutką i naiwną istotką skoro sądziła, że uda jej się minąć  z prawdą. Nie, na pewno nie z nim.
           Szatyn zmrużył kocio swoje powieki, po czym posyłając w jej stronę szyderczy uśmiech, pchnął ją do tyłu w wyniku czego zderzyła się z twardą klatką piersiową Louisa, który nie wiadomo kiedy zdążył wstać i się za nią pojawić. Zaskoczona Darcy otworzyła szeroko usta, patrząc się zdezorientowanym wzrokiem na Malika. 
- Zajmij się nią - rzucił swobodnie w stronę zadowolonego bruneta, wstając i zmierzając w stronę jednego z korytarzy.
- Co? - sapnęła spanikowana blondynka, napinając się z całej siły. - Nie, ja nie chcę! - pisnęła głośno, gdy poczuła jak wielkie dłonie chłopaka łapią ją z całej siły w pasie, aby nie mogła przypadkiem uciec. Zaczęła wierzgać nogami na boki, starając się w jakimś magiczny sposób zadać ból swojemu przeciwnikowi. - Zayn czekaj! Przepraszam! Próbowałam uciec, słyszysz?! Skłamałam wcześniej, przepraszam! Przepraszam! - zaczęła wycierać się jak opętana, czując jak w jej oczach zaczynają pojawiać się łzy. Dopiero teraz zaczynała zdawać sobie sprawę w jakim gównie się znalazła. Przecież oni mogli ją zgwałcić! Albo co gorsza - zabić. Nie chciała tu być, bała się. Naprawdę zaczynała się obawiać swojej sytuacji.
- Za późno Fray! - syknął jadowicie Malik, odwracając głowę przez ramię. - O dwa kłamstwa za późno - wycedził, dobitnie akcentując każde wypowiedziane słowo. Darcy poczuła jak coś w jej ciele pęka. Cała nadzieja na to, że Zayn ma może choć odrobinę serca, odpłynęła gdzieś w siną dal. Zostawił ją  z niczym. 







Od autorki:
Jakoś nie potrafię być dumna z tego rozdziału. Cholernie się nad nim natrudziłam, a i tak mam wrażenie, że cała moja owocna praca poszła się bujać - boli >.<
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Z całego serducha cieszę się, że Wam się podoba i jeszcze mnie nie zostawiłyście - co mam nadzieję nie nadejdzie ;)
Liczę, że i pod tym rozdziałem zostawicie swoje własne opinie. A może ktoś z Was ma jakieś podejrzenia co do dalszych wydarzeń? ^^






6 komentarzy:

  1. Aaaaa <3 ile ja czekałam na nowy rozdział! Powinnaś być z niego dumna bo czytałam z zapartym tchem i jeszcze bardziej wkręciłam się w historię! Mega, mega, mega!
    Louis nic nie zrobi Darcy, prawda? Niech ją weźmie tam gdzieś do pokoju i zostaną best friendami, tylko niech nic jej nie robi.
    Jest możliwość, że kolejny rozdział będzie szybciej? Nie to, że marudzę czy coś, ale nie wytrzymam normalnie bez dowiedzenia się co dalej <3
    Absolutnie kocham tę historię.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby jej nic nie zrobili!Blagam,no! :) cudny

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaa! Jaki kretyn no! Nie wytrzymam. Ja również myślałam, że Zayn ma jeszcze jakieś uczucia ale chyba się myliłam. Mam nadzieję, że jednak pokaże nam swoje wielkie serce i uratuje ją może przed Louisem. Albo coś, sama nie wiem. Oby tylko nic jej nie zrobili. Mogłaby kopnąć Louisa (tam gdzie najbardziej go zaboli) gdyby się chciał do niej dobierać :D Rany, ale ja głupia. Tak poza tym to rozdział bardzo mi się podobał i Twoje trudy nie poszły na marne bo wyszedł Ci meega zajebisty rozdział! :) Oczywiście czekam na następny bo nie mogę się doczekać tego co się wydarzy! Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg. Nie wiem co napisać :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma slow ktore opisza ten rozdzial i opowiadanie:D FANTASTYCZNE! Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  6. ejj ja chce następny -,- Zajebiste to jest ! ;)

    OdpowiedzUsuń