wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 2



         Blondynka siedziała jak na szpilkach na czarnym, skórzanym fotelu w środku przestronnego Hummera, który ponownie wszedł w ostry zakręt. Zaklęła pod nosem, gdy jedynie centymetry uchroniły ją od randki z zimną taflą szyby, po której powoli zaczęły spływać krystaliczne krople deszczu. Nie mogła uwierzyć, że to działo się naprawdę. Ba! Jej świadomość w ogóle nie uwzględniała faktu, iż wsiadła do samochodu nieznajomego mężczyzny, który na dodatek wyglądał niczym żywcem wyjęty z horroru.  Kątem oka zerknęła na szatyna, który swobodnie trzymał jedną dłonią kierownicę, zaś w drugiej dzierżył papierosa, którego co chwila unosił do ust z lubością zaciągając się nikotyną, która przyjemnie drażniła jego podniebienie i gardło. Darcy zmarszczyła lekko nos, zaciskając mocniej drżące palce na kolanach, na których już zapewne zaczynały pojawiać się pierwsze siniaki i zaczerwienienia. 
- D-dokąd mnie zabierasz? - wyszeptała najciszej jak się dało, wlepiając wzrok w przednią szybę. Bała się, że ponownie będzie musiała przejść przez walkę pomiędzy jej czekoladowymi oczami, a jego zimnymi i ciemnymi niczym studnia bez dna tęczówkami, które sprawiały nieprzyjemne dreszcze biegnące wzdłuż linii jej kręgosłupa. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, wypuszczając ze zirytowaniem kłęby dymu, które wypełniły wnętrze auta. Blondynka skrzywiła się nieznacznie czując odrzucający zapach tytoniu, co najwyraźniej rozbawiło jej towarzysza, gdyż zaśmiał się krótko i zarazem kpiąco, machając przy tym głową z wielkim pobłażaniem.
- Daleko ci do twojego braciszka - zironizował, wyrzucając przez uchylone okno niedopałek. Przeczesał dłonią swoje kruczoczarne włosy, wprawiając je w jeszcze większy nieład.
- Co masz przez to na myśli? - zmarszczyła delikatnie swoje równe brwi, przez co na jej czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka. Szatyn odwrócił głowę w jej stronę, ze skupieniem studiując każdy centymetr jej zarumienionej twarzy. Czuła jak policzki coraz bardziej palą ją żywym ogniem od jego intensywnego spojrzenia, jednak nic na to nie mogła poradzić. Bądź co bądź, nieznajomy nadal pozostawał niepoprawnie przystojny, co jedynie utrudniało jej całą sprawę. 
- Jesteś taka niewinna i nieporadna - skwitował na co momentalnie przeniosła na niego swoje oburzone spojrzenie. Jakim niby cholernym prawem ją oceniał, skoro znał ją niecałe pół godziny?! 
- Nie znasz mnie więc skąd możesz wiedzieć jaka jestem? - spytała powoli, starając się jak najlepiej dobrać słowa. Nie zamierzała go ponownie zdenerwować ani w żaden sposób mu podpaść. Wolała dojechać do... gdziekolwiek zmierzali, w jednym kawałku. Szatyn zaśmiał się kpiąco.
- Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje Darcy - odparł z taką pewnością siebie, że musiała zgryźć wnętrze policzka, żeby przypadkiem nie powiedzieć o kilka niepotrzebnych słów za dużo. - Poza tym chyba mam prawo wyrazić swoje poglądy? - mruknął ze zirytowaniem, ponownie powracając spojrzeniem na drogę. 
- Poglądy są jak dupa. Każdy jakieś ma, ale po co od razu pokazywać - burknęła, specjalnie odwracając twarz w stronę bocznej szyby. Miała lichą nadzieję na to, że nieznajomy nie usłyszał jej wywodu. Ależ była naiwna. W jednej chwili złapał swoją dłonią jej policzki i brutalnie odwrócił ją w swoim kierunku, mocno zaciskając palce na jej skórze. Skrzywiła się lekko, patrząc ze strachem w jego chłodne tęczówki.
- Jesteś bardzo ciekawą osóbką - stwierdził uważnie, mrużąc przy tym swoje oczy. - Nie brakuje ci ciętej riposty i logicznego myślenia, jednak nie zapominaj z kim rozmawiasz. Jesteś tutaj jedynie kartą przetargową, która ma na celu zadać ból twojemu braciszkowi - niemal wywarczał, ani na moment nie patrząc się na drogę. W tym momencie Darcy zastanawiała się czego powinna się bardziej obawiać. Tego, że w każdej chwili mogą na swej drodze napotkać drzewo, wokół którego owinął się niczym precel, czy może szatyna, który z każdą sekundą robił się coraz bardziej przerażający. - Rozumiesz to suko?! - syknął z jadem, na co drgnęła przestraszona. Powoli pokiwała głową, czując jak do oczu zaczynają napływać jej łzy bezradności. Za co ona sobie zasłużyła na takie traktowanie?! Przecież to nie z nią ma do wyjaśnienia jakieś pieprzone sprawy! 
Dziewczyna przełknęła powoli ślinę, opuszkami palców przesuwając po swoim czerwonym policzku, który przed chwilą został uwolniony od mocnego uścisku szatyna. Darcy nie miała żadnych wątpliwości, że chłopak potrafił być agresywny i nieobliczalny. Jest niebezpieczny - rozsądek powtarzał to w jej głowie niczym mantrę. Zabawne, że jeszcze niecałe kilka minut temu starała się wyszukać w nim choć odrobiny jakiś uczuć.  Teraz zdała sobie sprawę, że jest to po prostu niemożliwe. Chłopak był niczym zimny głaz, którego nikt nie jest w stanie tknąć ani ruszyć.
Blondynka zerknęła kątem oka na swego towarzysza, coraz bardziej zapadając się w fotel od prędkości z jaką się poruszali. Obraz za oknem był kompletnie rozmazany, zaś wiatr owiewający sylwetkę auta syczał nieznośnie, jakby próbował ostrzec ich przed niebezpieczeństwem. Darcy wstrzymała oddech widząc ostry zakręt rysujący się tuż przed nimi. Jestem martwa - pomyślała z przerażeniem, w tym samym momencie, gdy samochód zrobił mocny wślizg i płynnie skręcił w prawo, zwinnie omijając barierkę i przydrożne krzaki. Dziewczyna zacisnęła palce na swoich udach, czując jak ogarnia ją panika.  Kim on do cholery jest?! Kaskaderem z "Szybkich i wściekłych"?!
- Zwolnij - poprosiła słabym głosem, starając się odgonić zawroty głowy. Miała wielką nadzieję, że chociaż tym razem szatyn okaże odrobinę uczuć i ulituje się nad nią, jednak jak widać po raz kolejny potwierdziła jedynie fakt, iż nadzieja jest matką głupich. Nieznajomy nawet nie mrugnął, tym samym dając jej do zrozumienia, iż kompletnie ją olał i nie zamierzał tego zmieniać. W jej gardle pojawiła się nieprzyjemna gula, utrudniająca przełykanie śliny. Miała wrażenie, że zaraz zacznie się dusić, plując na wszystkie strony świata.
- Błagam cię...
- To tego nie rób, bo w niczym ci to nie pomoże - syknął wściekle, skręcając raptownie, przez co ciało dziewczyny przekręciło się  w jego stronę. Wszystko stało się tak szybko, iż Darcy nawet nie zdążyła zarejestrować kiedy samochód stanął, a jej głowa wylądowała na twardym ramieniu szatyna. Jęknęła cicho w duchu za ten niewygodny zbieg okoliczności, po czym energicznie odsunęła się od ciemnookiego, który posyłał jej drwiące spojrzenie. 
- Wysiadaj - burknął ozięble. Nie czekając na nią opuścił auto, po czym przeszedł na około i otworzył drzwi od jej strony. Niestety blondynka była tym wszystkim tak zszokowana, iż ciało najnormalniej w świecie odmówiło jej jakiegokolwiek posłuszeństwa. Po prostu siedziała sztywno z wbitymi w kolana paznokciami i tępo patrzyła się na swojego porywacza, który wlepiał w nią swoje zniecierpliwione spojrzenie. Chłopak powoli pochylił się nad nią, tak że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Jej usta ponownie owiał jego miętowy oddech, na co odetchnęła cicho, zupełnie tego nieświadoma. Zgryzła ze zdenerwowaniem wargę, patrząc się niepewnie na jego przystojną twarz.
- Nie lubię się powtarzać ptaszyno - powiedział powoli zimnym i nieprzeniknionym głosem. Po jej ciele przemknął nieprzyjemny dreszczyk, kończący się na linii kręgosłupa. Chłopak był tak blisko niej, że spokojnie mogła policzyć jego liczne rzęsy, których z pewnością mogłaby mu pozazdrościć niejedna przedstawicielka płci pięknej. - Ruszysz ten swój zgrabny tyłek, czy może mam ci w tym pomóc?
Blondynka drgnęła zupełnie jakby dotknęła czegoś zimnego, po czym przełykając gorzką ślinę, ze zgrabnością słonia wygramoliła się z auta wykrzywiając usta w lekkim grymasie niezadowolenia, gdy jej trampki zapadły się w lepkim błocie. Przeklęła w myślach, z mocno zaciśniętymi ustami tupiąc nogami, aby choć trochę oczyścić buty z niechcianej "papki". I nie, wcale nie obchodził ją teraz fakt, że owy nieznajomy, który ją tutaj przytargał siłą - po części ten incydent to jego wina - musiał mieć z niej niezły ubaw. W tej chwili jej myśli zaprzątały jedynie pomysły w jaki sposób dopierze swoje ukochane, nieco znoszone conversy. 
- Co za bufon - zaczęła burczeć pod nosem, włócząc nogami zupełnie jakby ważyły z tonę. A może robiła po prostu na złość szatynowi? Tak czy siak, jej "wzorowe ociąganie się" nie trwało długo, gdyż zaraz po wypowiedzianych wcześniej słowach, poczuła na swoim ciele czyjeś ciepłe dłonie, a kilka sekund później zwisała głową w dół, tuż na umięśnionym ramieniu szatyna, którego dłoń przytrzymywała ją niebezpiecznie blisko jej tyłka. Jej twarz przybrała odcień wściekłej czerwieni, zaś klatka piersiowa zaczęła się gwałtowniej unosić.
- Postaw mnie do cholery! - dała upust targającym nią do tej pory emocjom, na co nieco jej ulżyło. Wkońcu mogła się porządnie wydrzeć bez najmniejszych zahamowań. - Powiedziałam POSTAW MNIE! Wiesz co to jest przestrzeń osobista?!  - warknęła wściekła, waląc swoimi małymi piąstkami w jego twarde, umięśnione plecy. Jęknęła zażenowana, zdając sobie sprawę, że nie ma z tym kolesiem żadnych szans. Zero. Mógł z nią zrobić co tylko zechciał, a ona nic nie mogłaby na to poradzić. Wpakowałam się w kolejne gówno. Dzięki braciszku! - pomyślała z żałością. Mimo tego, czuła wielką chęć zobaczenia się z Ashtonem i przytulenia się do niego. Tak naprawdę tylko przy nim czuła się niepoprawnie bezpieczna, jednak teraz kiedy miała świadomość tego, iż  jedyna najważniejsza osoba w jej życiu zna się z kimś TAKIM, zaczynała mieć co do tego pewne wątpliwości. Czy naprawdę mogła zaufać własnemu bratu? Przecież obiecał jej, że skończył z tym gównem z przeszłości i ma ten rozdział definitywnie za sobą. Jak widać, znalazł się jednak pewien fragment, który dał radę ominąć. Przeszłość zawsze do nas powraca, niezależnie od tego jak daleko od niej uciekniemy - w jej głowie rozbrzmiał miękki głos matki. Zachowała sobie te słowa głęboko w sercu i starała się rozumieć nieco zawiłe myślenie rodzicielki, które na swój sposób zawsze ją fascynowało.
- Zamknij w końcu swoją śliczną buźkę, bo inaczej ci w tym pomogę, a TO, gwarantuję ci na pewno ci się nie spodoba - oświadczył rozdrażniony, otwierając jednym kopniakiem dębowe drzwi, które cicho zaskrzypiały. Dopiero teraz Darcy zdała sobie sprawę, że nieznajomy szatyn cały czas "holował" ją w kierunku wielkiego domu, do którego obecnie wkroczyli. Jej oczom momentalnie ukazał się spory hol, który służył jako przedpokój. Wnętrze utrzymane było w białej kolorystyce gdzieniegdzie z dodatkiem czerni i brązu. Aż ciężko uwierzyć, że tak prosta paleta kolorów, może komponować się w tak niezwykły sposób! Blondynka po raz pierwszy widziała tak oryginalny dom, co oczywiście bardzo jej się podobało. Zastanawiała się czy mieszkanie urządzał ten oto osobnik, który ani na chwilę nie raczył jej puścić, czy może wynajęty architekt.
Dziewczyna zerknęła kątem oka na prawy profil szatyna, prychając w duchu. Z pewnością robił to ktoś inny - pomyślała złośliwie, uśmiechając się do siebie pod nosem.
Chłopak pokonał razem z nią nowoczesny salon, po czym wkroczył na szklane schody, bez najmniejszego trudu wspinając się coraz wyżej - nadal z nią na ramieniu! Darcy przełknęła powoli ślinę, wyobrażając sobie jak szkło pęka pod ich ciężarem. Momentalnie wyprostowała się niczym struna, przez co szatyn jeszcze mocniej zacisnął swoją dłoń na jej biodrze, aby przypadkiem nie upadła.
- Pojebało cię?! - syknął, marszcząc groźnie brwi. - Aż taka leciutka nie jesteś, więc bądź łaskawie grzeczna, chyba że wolisz zbierać zęby z podłogi - fuknął zimnym głosem, powracając do wspinania się na górę. Blondynka zacisnęła usta w wąską linię, niemal kipiąc z oburzenia. Jakim prawem wytyka jej nadwagę?! Przecież dobrze wiedziała, że daleko jej do ciała modelki, jednak nie musiał jej w tym jeszcze bardziej utwierdzać. Nadęty patafian!
           - Ałć! - syknęła łapiąc się za głowę, kiedy szatyn rzucił ją na łóżko, zupełnie jak jakiś worek ziemniaków. Nawet nie próbował stwarzać pozorów delikatnego.  Darcy zmrużyła lekko swoje powieki, zdając sobie sprawę, że znajduje się w sypialni, która zachwycała samym wyglądem. Widać było na pierwszy rzut oka, że chłopak nie należał do tak zwanego plebsu, a kasy ma jak lodu, przez co poczuła jeszcze większy niepokój. Do głowy nasunęło jej się pytanie "Skąd takiego młodego faceta, stać na taki dom?!". Ostatecznie opcja pochodzenia z bogatej rodziny odpadała, gdyż według Darcy było to zbyt przereklamowane, tak więc pozostawał fakt, iż jest kimś, kto zarabia w bardzo niekonwencjonalny i nielegalny sposób. Zadrżała nieznacznie, przenosząc swoje brązowe tęczówki na postać jej porywacza, który obecnie szukał czegoś w ogromnej szafie, do której spokojnie mogłoby się zmieścić z dziesięć osób, a i wtedy znalazłoby się jeszcze trochę wolnego miejsca.
- C-co ja tu ro-robię? - wychrypiała cicho, zaciskając palce na białej, jedwabnej pościeli, która przyjemnie pachniała fiołkowym proszkiem do prania. Szatyn odwrócił się do niej przodem, rzucając obok niej na łóżko czarną koszulkę z logo batmana. 
- Rozbieraj się - odparł swobodnym tonem, na co blondynka momentalnie znieruchomiała. Jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości, zaś usta rozwarły w niemym zapytaniu. Albo to on źle się wysłowił, albo to ona źle usłyszała. Tak, z pewnością któreś z nich popełniło jakiś błąd. Ta sytuacja była po prostu zbyt abstrakcyjna, aby była prawdziwa.
- S-słucham? - wyjąkała z niedowierzaniem, przyglądając się zbliżającej się sylwetce nieznajomego. Jego ciemne oczy zmrużyły się drapieżnie, zaś usta wygięły w szatańskim uśmieszku, który przyprawił ją o palpitacje serca i zarazem paraliżujące dreszcze na całym ciele. Psychopata - przemknęło jej przez myśl.
- Bardzo dobrze, że słuchasz - mruknął, pochylając się nad nią tak, że ich twarze dzieliły ledwie milimetry. Darcy przełknęła gorzką ślinę, czując jak zaczyna panikować. Po raz kolejny w jej głowie zaczynały pojawiać się czarne scenariusze, w których to ona była główną ofiarą. - W takim razie zrób co ci każę - wychrypiał niskim głosem tuż przy jej uchu. Dziewczyna nieświadomie pokręciła przecząco głową, na co ciemnooki prychnął, momentalnie stawiając ją do pionu. Zaskoczona jego gwałtownością pisnęła cicho, zaciskając drżące palce w piąstki. - Mam ci w tym pomóc?
Te słowa przeważyły szalę. Blondynka wiedziała, że przegrała, jednak wolała to zrobić z dumą. Na pewno nie pozwoli mu siebie tknąć. NIGDY. Jej smukłe palce bez zahamowań odnalazły zamek bluzy, która po chwili z cichym szelestem opadła na ziemię. Zaraz po tym sięgnęła za kanty bluzki i powolnymi ruchami, zaczęła podciągać ją ku górze, patrząc się z obrzydzeniem w ciemne oczy szatyna, którego twarz zdobił zwycięski uśmieszek. Chłopak z zafascynowaniem chłonął każdy odsłaniający się skrawek jej jedwabistej skóry, która aż prosiła się o pieszczoty z jego strony. Płaski brzuch, wąska talia, nieco szerokie biodra i kształtne piersi, które mógł obecnie dostrzec niemal w pełnej okazałości. Jej piękne walory uwięzione były jedynie pod cienkim, czarnym, koronowym stanikiem z metką Victoria's Secret. Szatyn oblizał lubieżnie swą dolną wargę, nawet nie kryjąc zainteresowania jej ciałem, a szczególnie dwoma pagórkami na klatce piersiowej. Blondynka zarumieniła się mocno, zgryzając z całej siły wnętrze policzka. Była zła, przerażona i zawstydzona za jednym zarazem. Chyba jeszcze nikt, nigdy jej nie upokorzył w tak okropny sposób. Z nadzwyczajną uwagą chłonęła każdy, najmniejszy ruch nieznajomego, którego twarz powoli zbliżała się w jej kierunku. Mimo to panika ogarnęła ją dopiero wtedy, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, a w jego oczach dostrzegła dziwną rządzę i pożądanie. To było jak niebezpieczna gra, w którą weszli oboje. 
- Darcy - wyszeptał miękko tuż przy jej obojczyku, owiewając jej skórę swoim gorącym oddechem, na co na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Jego kącik ust drgnął nieznacznie, jednak nadal nie zmieniał pozycji, podobnie jak blondynka, która stała wyprostowana niczym struna, co jakiś czas przełykając jedynie z trudem ślinę. Z takiej odległości doskonale słyszał jej szaleńcze bicie serca, które rwało się do dzikiego galopu. Podobała mu się ta reakcja. Cholernie mu się podobała. - Daaarcy - ponownie wymruczał seksownie jej imię, specjalnie przedłużając litery. Dziewczyna była tak tym wszystkim zafascynowana i zszokowana, że nie potrafiła nic zrobić. Czuła się jak na jakimś odurzającym narkotyku, który zabrał ją do świata fantazji przesiąkniętego szczyptą pożądania i erotyki. 
Z jej rozwartych warg wydobył się zduszony jęk, gdy rozgrzane usta nieznajomego musnęły skrawek jej odkrytej szyi.
W tej chwili zapomniała o całym otaczającym ją świecie i choć może wydać to się głupie, to przez ten jeden, krótki gest, była w stanie oddać mu się cała. Po prostu. Jej ciało pragnęło więcej. Pragnęło tej bliskości, tej ekstazy, jaką mógłby jej zapewnić ów bóg seksu.
Darcy nawet nie zorientowała się, kiedy ponownie znalazła się na nieskazitelnie białej pościeli, która aż zachęcała swoją miękkością. Nieznajomy zawisnął tuż nad nią, zaś jego ciemne tęczówki, mozolnie przesunęły się wzdłuż jej twarzy, zahaczając nieco o pełny biust, który miarowo unosił się i opadł pod wpływem jej przyśpieszonego oddechu. Dziewczyna siłą powstrzymywała się od wplatania ręki w jego kruczoczarne kosmyki włosów i przyciągnięcia go do siebie w błagającym geście o najmniejszy dotyk i kontakt fizyczny. Czuła się w tej chwili jak narkomanka, która od dawna nie miała styczności ze swoim ukochanym narkotykiem. 
Jej usta rozwarły się kusząco, zachęcając chłopaka do dalszych poczynań. Szatyn seksownie zgryzł dolną wargę, po czym powoli zaczął pochylać się w stronę jej twarzy, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z jej nieobecnych oczu. Widział, że dziewczyna już była jego. Wpadła w jego sidła i nie miała najmniejszej siły, aby się z nich wydostać. Pomiędzy nimi zostały już tylko milimetry. Ich niespokojne oddechy mieszały się ze sobą w dzikim tańcu namiętności. Darcy już niemal mogła poczuć te zwinne, pełne namiętności wargi łączące się z razem z nią w błogiej słodyczy, kiedy nagle w jego oczach coś rozbłysło, a pełna napięcia sytuacja skończyła się jedynie minięciem się ust i otarciem czubków nosa.
Z jej gardła niekontrolowanie wydobył się jęk niezadowolenia, co mile połechtało ego chłopaka. -  Sądziłem, że będziesz większym wyzwaniem - stwierdził kpiąco, prostując się na wyciągniętych ramionach. Twarz dziewczyny zaczerwieniła się ze wstydu i zażenowania. Jak ona mogła do tego dopuścić?! Przecież o mało co by się nie oddała jakiemuś walniętemu dupkowi, którego zna ledwie godzinę! 
Twarz szatyna wykrzywił dziwny grymas. - Jesteś cholernie łatwa Fray - dodał, dokładnie akcentując jej nazwisko. Przez jego słowa, Darcy jeszcze bardziej się spłoszyła, zamykając pomiędzy zębami swoją dolną wargę, która aż posiniała od siły, z jaką została ściśnięta. Kiedy teraz tak leżała pod jego umięśnionym ciałem, przez myśl chłopaka przemknęło, że ta jej niewinność i zarazem bezradność, jest nadzwyczaj seksowna i na swój sposób zaczyna go to kręcić. Przez chwilę nawet zaczął żałować, że zamiast posunąć się dalej, zakończył to w taki sposób. Mógł przecież mieć z nią ciekawą noc. 
Ponownie zmierzył jej półnagie ciało uważnym wzrokiem, po czym energicznie podniósł się do pionu, czując jak jego przyjaciel powoli zaczyna budzić się do życia. A to tylko na widok tej dziewuchy! 
- Przebierz się. Gdybyś chciała skorzystać z łazienki, to jest za tymi drzwiami - wskazał palcem na czarną, dębową  powierzchnię. - Za dwadzieścia minut tu przyjdę i wierz mi, nie chciałabyś abym zastał cię w innej sytuacji niż siedzenie na tym łóżku - rzucił ponownie swoim ostrym jak brzytwa tonem, przeczesując przy okazji swe kruczoczarne kosmyki włosów. Zaraz po tych słowach wyszedł, przekręcając na wszelki wypadek klucz w drzwiach.
W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza, zaś Darcy nadal leżała nieruchomo na łóżku, wpatrując się pustym wzrokiem w biały sufit, który w tym momencie wydawał się nad wyraz interesujący. Wydarzenie sprzed kilku minut nadal nie trafiało do jej świadomości. Wogóle sam fakt, że dopuściła do czegoś takiego, było dla niej cholernie absurdalne i zarazem realistyczne. Nie potrafiła pojąć w jaki sposób temu chłopakowi udało się nad nią zapanować. I tu wcale nie chodziło o oczywisty fakt, iż szatyn był niepoprawnie przystojny i seksowny. On najzwyczajniej w świecie miał w sobie coś, co przyciągało ją jak magnez. Niewidzialna siła, której nie potrafiła się postawić. 
           Blondynka pokręciła przecząco głową, unosząc się lekko na łokciach i bezradnie rozglądając po pokoju. Cyfrowy zegarek, stojący na jednej z półek wskazywał równo godzinę jedenastą. Jestem pewna, że Ashton odchodzi już od zmysłów - pomyślała z lekkim grymasem, czując nieopisaną chęć przytulenia się do brata. Wypuściła spomiędzy warg powietrze, które przez dłuższy czas wstrzymywała, po czym wstała zsuwając z siebie czarne dżinsy, które położyła na łóżku. Wzięła do ręki koszulkę chłopaka, którą wcześniej rzucił w jej kierunku, po czym uniosła ją do twarzy, czując ten charakterystyczny dla mulata zapach nikotyny i perfum. Przeciągnęła przez głowę ciemny materiał i spojrzała się w jedno z luster, wzdychając cicho. Tak jak myślała - koszulka sięgała jej połowy ud, przez co czuła się nienaturalnie naga. Przeczesała palcami nieco skołtunione włosy, po czym zbierając z ziemi swoje ubrania złożyła je i razem ze spodniami umieściła na jednym ze skórzanych foteli, stojących w rogu pokoju. Kiedy to uczyniła, z zainteresowaniem zaczęła krążyć dokoła, przyglądając się najmniejszemu detalowi. Ze zdziwieniem stwierdziła, że nigdzie nie dostrzegła ani jednej ramki ze zdjęciami, bądź albumu. Wszystko wyglądało tak, jakby na wierzchu pozostały zostawione jedynie najmniej ważne rzeczy takie jak laptop, książka, magazyn z samochodami oraz pusty kubek zapewne po porannej kawie. Darcy podeszła powoli do jednej z pólek i przesunęła opuszkami palców po zbiorze tomów poezji romantycznej. Jej brwi mimowolnie drgnęły ku górze, gdy wśród nich mogła dostrzec dzieła samego Szekspira. Wyciągnęła jedną z książek i dostrzegła czerwoną zakładkę wśród nieskazitelnie białych kartek. Z zainteresowaniem otworzyła na zaznaczonym miejscu i dostrzegła zaznaczony zielonym markerem fragment tekstu.
- "Moja miłość równie jest głęboka jak morze, równie jak ono bez końca. Im więcej Ci jej udzielam, tym więcej czuję jej w sercu" - przeczytała na głos, czując jak coś ściska ją w klatce piersiowej. Bez zastanowienia sięgnęła po kolejną książkę odczytując kolejne cytaty.

"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie." ~ Jan Twardowski

"Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności.  Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma o co robić szumu. Jeśli dwa ,to nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. Jeśli wszystkie trzy, to śmierć jest już niepotrzebna - trafiłeś do nieba za życia" ~ William Wharton


W oczy Darcy najbardziej rzucił się dość obszerny fragment, zawarty w pokaźnej książce, obitej brązową skórą. Dziewczyna przesunęła wzrokiem po tekście, nawet nie zdając sobie sprawy, że czyta na głos.
-"Miłość jest jak nar­ko­tyk. Na początku od­czu­wasz eufo­rię, pod­da­jesz się całko­wicie no­wemu uczu­ciu. A następne­go dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jed­nak poczułeś już jej smak i wie­rzysz, że będziesz mógł nad nią pa­nować. Myślisz o ukocha­nej oso­bie przez dwie mi­nuty, a za­pomi­nasz o niej na trzy godzi­ny. Ale z wol­na przyz­wycza­jasz się do niej...."
-"... i sta­jesz się całko­wicie za­leżny. Wte­dy myślisz o niej trzy godzi­ny, a za­pomi­nasz na dwie mi­nuty. Gdy nie ma jej w pob­liżu - czu­jesz to sa­mo co nar­ko­mani, kiedy nie mogą zdo­być nar­ko­tyku. Oni kradną i po­niżają się, by za wszelką cenę dos­tać to, cze­go tak bar­dzo im brak. A Ty jes­teś gotów na wszys­tko, by zdo­być miłość." - dokończył za nią szatyn, który nie wiadomo kiedy pojawił się w pomieszczeniu. Blondynka ze zmieszaniem zamknęła książkę i odłożyła ją na miejsce, odwracając się w stronę drzwi, aby ujrzeć nieznajomego, opartego o framugę ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Mierzył ją swoim ciemnym, nieprzeniknionym spojrzeniem, przekrzywiając minimalnie głowę na bok.
- Zdaje mi się, czy kazałem ci siedzieć na tyłku kiedy tu wrócę? - syknął jadowicie, starając się nie zjeżdżać wzrokiem na jej zgrabne nogi, które w jego wyobraźni oplatały mocno jego nagie biodra. Potrząsnął niewidocznie głową, klnąc w duchu na swoją głupotę.
- Ja... przepraszam - bąknęła nadal zażenowana, po czym posłusznie przeniosła się na białą pościel. Mulat z cichym zainteresowaniem przyglądał się jej poczynaniom, prychając jedynie pod nosem. Nie ukrywał przed sobą faktu, że nieźle go ciekawiła ta osóbka, a zarazem mocno irytowała. Widać było, że ani na sekundę nie potrafi usiedzieć na swoim zgrabnym tyłku i posłusznie wykonać jego polecenia. Zupełnie jakby była nieświadoma swojej obecnej sytuacji.
- Wyjmij telefon i zadzwoń do swojego braciszka - rzucił z diabelskim uśmieszkiem, na co jej twarz nieco stężała. Miała ochotę spoliczkować się z całej siły za własny brak myślenia. Jak mogła być taka głupia i zapomnieć o tym cudzie techniki, który nadal grzecznie spoczywał w tylnej kieszeni jej dżinsów?!
Blondynka posłusznie wykonała jego polecenie i już po chwili odblokowywała ekran białego iPhona, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, sygnalizujący wpisanie właściwego hasła. Drżącym palcem wcisnęła ikonę z kontaktami i nie czekając dłużej wybrała numer do Ashtona. Włączyła tryb głośnomówiący, po czym z niebywałym skupieniem zaczęła wsłuchiwać się w sygnały, które rozbrzmiały po sobie raz po raz. Napięcie jakie malowało się na jej twarzy było teraz doskonale widoczne, co jeszcze bardziej usatysfakcjonowało nieznajomego. Może nie ma przy sobie komórki? - przemknęło jej przez myśl kiedy w tym samym czasie rozległo się paniczne
- Halo? Darcy! Boże Darcy jesteś cała?! - Ashton wykrzykiwał do telefonu jak głupi. Jej serce zamarło na znajomy głos brata. Poczuła nieprzyjemną gulę w gardle i łzy bezradności, które zebrały jej się pod powiekami. Co miała mu powiedzieć? "Cześć braciszku, wszystko w porządku po prostu zostałam napastowana i porwana przez jakiegoś psychola, co jest TWOJĄ winą"?! 
- Ashton... - wyszeptała ledwo, czując jak jej palce zaczynają drżeć. Nie sądziła, że konfrontacja z nim może aż tak negatywnie na nią wpłynąć. Czuła się jeszcze gorzej niż przedtem, co oczywiście nie umknęło uważnemu oku szatyna, który w środku czuł nieopisaną satysfakcję. Udało mu się skrzywdzić dwie osoby na raz. Odniósł pełne zwycięstwo.
- Darcy błagam powiedz coś! - wykrzyczał sfrustrowany, ciężko oddychając. Dziewczyna chlipnęło cicho, nie mogąc powstrzymać emocji jakie nią zawładnęły. Nie chciała tu być. Wolała swój malutki pokoik w tej obskurnej kamienicy niż przebywanie z tym niezrównoważonym chłopakiem, który zdawał się wogóle nie przejmować jej stanem emocjonalnym jak i psychicznym. 
- Witaj Fray - odezwał się chłodny głos mulata, na co Ashton zdrętwiał cały zaciskając palce na telefonie. Nie musiał nawet widzieć kto stał po drugiej stronie urządzenia. Ten jadowity głos znał nad wyraz dobrze. Niepokój pojawił się w jego sercu. Darcy. Jego kochana siostrzyczka, jego jedyna rodzina, znalazła się w cholernym bagnie, od którego starał się ją chronić.





Od autorki:
Skrzaty wy moje, dzisiaj krótko.  Powód nieobecności? Problemy z dostępem do jakiegokolwiek urządzenia połączonego z internetem i grom nauki. Wkońcu w tym roku egzaminy ;x
Mam nadzieję, że okażecie mi cierpliwość i zrozumiecie mnie. Postaram się dodać następną notkę jak najszybciej -to się tyczy również drugiego bloga ;)



 нσρє♥

11 komentarzy:

  1. Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne notki na tym i twoim drugim(równie cudownym) blogu ;**** jestem twoją ogromną fanką pewnie pisałam już wiele komentarzy i często podpisuje się inaczej (tak tak pamieć mam słabą:) to nadal czytam i choć notki rzeczywiscie żadko się pojawiają nadal regularnie zachaczam o twoje blogi - wiesz sama nie wiem jak to opisać mają w sobie to coś;) ten ukazuje w pełni strach i ciekawosć a drugi humor i cierpienie nie mam pojęcia jak udało ci sie to wszystko połączyc ale jestem w pełni zadowolona z twojego stylu ;******kocham cię poprostu<3333 to wszystko czyta się tak lekko i płynnie jakbys była conajmniej pełnoetatową pisarką z kilkuletnim stażem a to i tak za mało żeby opisać wszystko co czuje ;) zazdroszcze tak genialnie potrafisz sterować moimi(i chyba nie tylko) emocjami;*** goraco pozdrawiam i życzę dużo weny*_* ~~ Twoja Wierna Czytelniczka (albo nazywaj mnie jak chcesz)
    PS: dzisiaj pierwsza;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o przypomnialam sobie najczesciej podpisywalam sie Smiley;D ale to tak tylko dodaje;*

      Usuń
  2. Jestem zafascynowana i zakochana! A ten cytat boski!
    Ale tak pomijając to wszystko to Cię nie lubię. Wchodzę na bloga, widzę rozdział (tak!) i stwierdzam, że przeczytam na szybko zanim pójdę spać, taa.. Machnęłaś tak genialnie długi, cudowny, długi, trzymający w napięciu i długi rozdział, że znowu pójdę spać o wiele za późno:P
    Kocham, kocham, kocham i chce następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! *o* To jest takie... Piękne!! Boskie!!! 8 cud świata!!!! Czy ja już jestem w niebie????!!! Napisałaś to z taką tajemniczością... Mam nadzieję że Zayn się zmieni i zakocha w Darcy! Czekam na nexta więc dodawaj szybciutko!!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowało mnie to opowiadanie:) Jest takie tajemnicze. Mam nadzieję, że chłopak nie skrzywdzi Darcy. Kurcze zaciekawiłaś mnie teraz i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy blog na świecie./ natka

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne < 33 Czekam na nexta ! Zapraszam do mnie --- http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny! :) ktora klasa?jaka szkola?

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ! Kiedy dodasz coś na tego bloga ---> http://fleeting-moments-of-our-lives.blogspot.com/?m=1 ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymający w napięciu rozdział jest świetny. Przywołane cytaty są piękne.
    FallenDreamerForever

    OdpowiedzUsuń
  10. naprawdę niesamowicie piszesz :D Bardzo podoba mi sie twój blog i już nie mogę sie doczekać kiedy przeczytam następny rozdział. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to to ,że Darcy jest biedna i wogóle ,ale stać ją na Conversy ,drogą bieliznę i iPhona. Mogłabyś to nieco zmienić,żeby nie mieszać faktów. Ale poza tym drobnym bledem ,nie mam żadnych powodów aby twierdzić ,ze to jeden z moich ulubionych blogów :)
    ~Asia~

    OdpowiedzUsuń