czwartek, 24 października 2013

Rozdział 1


          Życie to pole bitwy. To walka, która na każdym kroku sprawdza naszą wytrzymałość i umiejętności, czekając tylko na jeden, chociażby malutki błąd z naszej strony. Na to cholerne potknięcie się, które sprawi, że wszystkie nasze wcześniejsze starania diabli wezmą, pozostawiając nas z niczym. Wiesz co to ból? Pustka? Nienawiść? Rozpacz? Nawet jeśli, to z pewnością nie doznałeś tego w takim stopniu, jak dotyka to niektórych osobników. Tragedia za tragedią, prowadząca do coraz rozpaczliwszych konsekwencji. A wiesz co jest w tym najgorsze? Że ci ludzie sami się zabijają. Nie oczekują pomocy od innych, ich życie traci sens. A wraz z nim, przychodzi nadzieja, że nie nadejdzie "jutro".
           Jak zwykle już o tej porze Darcy niespokojnie krzątała się po niewielkiej kuchni, w pośpiechu przygotowując śniadanie dla swojego brata, który tradycyjnie zaspał, budząc się z masą przekleństw w myślach. Czy choć raz mógłby dobrze ustawić ten cholerny budzik?! Niby taki cud techniki, a tyle z nim problemów. Zwinnym ruchem narzucił na siebie ostatnią część garderoby jaką była granatowa bluzka na krótki rękaw i niczym burza wyleciał z pokoju, przylepiając do twarzy szeroki uśmiech, gdy dostrzegł swojego anioła, który starannie ułożył cztery kanapki na porcelanowym talerzyku. Czy wspominał już, że jego siostra to dar od niebios?
- Jesteś wspaniała - oświadczył, zamykając kruchą blondynkę w niedźwiedzim uścisku. Dziewczyna zachichotała, dając mu sójkę w bok. To już dwa lata odkąd muszą radzić sobie sami. Są od siebie uzależnieni i nie wyobrażają sobie, żeby tej drugiej osoby nie było przy ich boku. Dopełniają się idealnie. Dbają o siebie jak na prawdziwe rodzeństwo przystało. Zabawną ironią losu jest to, że kiedyś nie było dnia bez ich męczących kłótni, a ich rozmowy ograniczały się do dogryzania sobie bądź warczenia na siebie nawzajem. Obecne relacje były zdecydowanie wygodniejsze i przyjemniejsze, toteż Darcy nie potrafiła pojąć jakim cudem mogli żyć tyle lat w ciągłych konfliktach. 
- Mam dzisiaj drugą zmianę - odparła z westchnieniem blondynka, zapinając granatową bluzę z naszytym logo Hollister. Może nie była zbyt widowiskowa i nadzwyczajna, ale za to ciepła i zrobiona z mięciutkiego materiału, co było wystarczającym powodem dla dziewczyny, aby znalazła się ona w jej szafie. Kiedyś stawiała tylko na modne i drogie ubrania, bez których nigdy by się nikomu nie pokazała. Dzisiaj chodziła po wyprzedażach, a czasem nawet ciucholandach, nie mogąc zrozumieć jak w przeszłości mogła wydawać tyle pieniędzy na takie błahostki. W tym momencie zdecydowanie odczuwała satysfakcję kiedy udało jej się uzbierać na upatrzoną wcześniej rzecz. Miała wtedy świadomość tego, że ciężko zapracowała na owy przedmiot pożądania i być może właśnie dlatego, tak bardzo sprawiało jej to nieopisaną przyjemność.
- Przyjadę po ciebie.
- Nie musisz - zaprzeczyła szybko, jednak Ashton posłał jej karcące spojrzenie.
- Wiem co muszę, a czego nie Darc. Dobrze wiesz, że wieczorami nie jest tu bezpiecznie. Jestem za ciebie odpowiedzialny...
- Przecież nie jestem już dzieckiem! - oburzyła się, wydymając do przodu swoją dolną wargę. Skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała się buntowniczo na brata. Przecież miała już te zasrane osiemnaście lat, nie musiał traktować jej jak dziecka, z którego nie można chociażby na sekundę spuścić wzroku. Była już młodą kobietą! Przynajmniej fizycznie.
- To nie ma nic do rzeczy. Jesteś taka delikatna, krucha... Sądzisz, że poradzisz sobie z jakimś nachalnym psychopatą w ciemnym parku, gdzie nikt nie będzie w stanie ci pomóc? 
Mina blondynki radykalnie uległa zmianie. Ashton jak zwykle miał rację. Co taka mała istotka jak ona mogłaby zrobić w takiej sytuacji? Jedynie wydrzeć się najgłośniej jakby tylko potrafiła. Na samą myśl, że napastuje ją jakiś chory zboczeniec jej twarz pobladła, a po kręgosłupie prześlizgnął się niemiły dreszcz. Zdecydowanie nie podobałaby jej się taka kontrowersja. 
-Mam tylko ciebie Darcy, nie chcę cię stracić - szepnął cicho, na co jej oczy się zaszkliły. Minęło tyle czasu, a ta rana nadal boli, co rusz otwierając się na nowo. Zacisnęła drżące palce na kieszeniach od swoich ciemnych, spranych dżinsów, przymykając na moment powieki. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić, po czym posłała zmartwionemu blondynowi smutny uśmiech.
- Wiem. Przepraszam - odparła szczerze, zarzucając na ramię torbę z książkami. - Widzimy się wieczorem - cmoknęła go jeszcze na odchodne w policzek, po czym chwytając klucze z dębowej szafeczki, opuściła dom, mocno trzaskając drzwiami, aby się dokładnie zamknęły. Pędem pognała po brudnych, rozwalających się schodkach, nawet nie racząc spojrzeć na pomazane i poniszczone ściany, które swym wyglądem odpychały każdego. Za pomocą siły pchnęła wielkie, stalowe drzwi, z których schodziła bordowa farba i z ulgą opuściła kamienicę, która obecnie służyła jej za dom. Przyjemny, jesienny wiaterek delikatnie zaczął muskać jej zaróżowiałe policzki, co jakiś czas unosząc do góry pojedyncze kosmyki jej blond włosów z ciemnymi refleksami, które subtelnie wywijały się w śliczne fale i loczki. Wcisnęła w kieszenie bluzy swoje dłonie i powolnym krokiem udała się w kierunku szkoły, do której obecnie uczęszczała. Ostatni rok - pomyślała z leniwym uśmiechem, zdając sobie sprawę z tego, że musi dać z siebie wszystko, aby uzyskać to cholerne stypendium. Tylko dzięki niemu będzie mogła pozwolić sobie na studia. Zrobi to dla Ashtona, ponieważ to właśnie z jej powodu rzucił szkołę - aby móc się nią opiekować i zarobić na życie. Oczywiście ona również dawała z siebie wszystko i dokładała się jak tylko mogła, nie raz przecież pracowała na dwie zmiany, jednak mimo to ledwo wiązali koniec z końcem.
           Gdy znalazła się już w budynku szkoły, zwinnie przecisnęła się przez tłumy przepychających się nastolatków, docierając do rzędu szafek, gdzie jedna z nich należała do niej. Zostawiła w niej niepotrzebne podręczniki i zeszyty, po czym zamknęła ją z cichym brzdękiem, przerzucając na plecy swoje blond pasma. Nie minęło nawet kilka minut, a chwilę później uwiesiła się na jej szyi wysoka szatynka z krótkimi, sięgającymi jedynie brody włosami. Darcy odwzajemniła nieśmiało jej uścisk, mrucząc pod nosem ciche "cześć". 
- Hej głuptasie! Już się bałam, że nie przyjdziesz - posłała w jej stronę uśmiech godny wzorowej aktorki. Blondynka poprawiła nerwowo torbę na ramieniu. 
- Wiesz mój brat...
- Znowu zaspał? - zachichotała szatynka. - Nic się nie stało, ważne że jesteś.
Jocelyn dołączyła do tej szkoły w trzeciej klasie. Już na pierwszej lekcji wzbudziła wiele zainteresowań wśród uczniów, ale cóż się dziwić? Wysoka, ładna, zgrabna z subtelnym uśmiechem, który potrafiłby oczarować każdego, a przede wszystkim córka byłej modelki i znanego producenta firmowego. Wiele osób chciało się z nią "przyjaźnić", jednak nie wiedzieć czemu, szatynka od początku upatrzyła sobie Darcy. Łaziła za nią krok w krok, proponowała spotkania w kawiarniach, zakupy a nawet piżama party tylko we dwójkę. Blondynka nie jest w stanie nawet stwierdzić kiedy stały się takimi bliskimi przyjaciółkami. Z początku Jo strasznie ją irytowała, jednak teraz nie wyobraża sobie, żeby nie było jej przy niej. Zawsze mogły na sobie polegać i pomagały sobie w potrzebie. A co najważniejsze Jocelyn wcale nie przeszkadzał stan majątkowy Darc, czego nie można było powiedzieć o jej dawnych "przyjaciółkach", które jak tylko dowiedziały się, że dziewczyna ma problemy z pieniędzmi, odwróciły się od niej udając, że nigdy ich nic nie łączyło. Jak to mówią "Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".


           Darcy z lekkim uśmiechem pomachała swojej przyjaciółce, która właśnie odpalała swojego beżowego Chevroleta z 1962 roku. Mimo swojego wieku, trzeba było przyznać, że auto miało w sobie nieopisany urok i nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Blondynka bardzo lubiła podróżować nim razem z Jo, jednak w pewien sposób czuła, że wykorzystuje przyjaciółkę i zawsze ograniczała się do minimum, jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju podwózki ze strony szatynki. Wolała już spokojnie się przejść niż później gryźć się ze swoim sumieniem, które na pewno nie dawałoby jej spokoju.
Dziewczyna z lekkim westchnieniem przekroczyła próg kawiarenki, w której obecnie pracowała, czemu towarzyszył jej irytujący dzwoneczek, który informował o pojawieniu się nowej osoby w lokalu.  Darcy bez słowa skierowała się do pokoju dla personelu gdzie zostawiła swoją torbę i obwiązała wokół bioder czarny fartuszek z napisem "Cold Caffe Prima". Erin, która w tym momencie kończyła swoją zmianę skinęła do niej głową z przyjaznym uśmiechem, po czym wskazała blondynce stoliki do obsłużenia. Klientów jak zwykle było sporo, tak samo jak i pracy. Darcy co chwila zwinnie przemykała pomiędzy pełnymi stolikami, starając się wymusić na swojej twarzy delikatny uśmiech. 
Właśnie napełniała beżową filiżankę aromatycznym espresso, na które a propos sama miała ochotę, kiedy po raz kolejny w kawiarni rozbrzmiał głośny dźwięk dzwoneczka, który zawiadamiał o pojawieniu się kolejnego klienta. Blondynka jednak nawet nie podniosła wzroku i stawiając na tacę kilka zamówień, zgrabnie wyszła zza lady powoli kierując się w kierunku stolika, gdzie obecnie siedział starszy facet po pięćdziesiątce, który co rusz poprawiając swoje ogromne okulary, wertował dzisiejszą poranną gazetę.
- Dobry wieczór panie Wallters - przywitała się dziewczyna, stawiając przed mężczyzną jego zamówienie. Staruszek odłożył na bok swój przedmiot zainteresowań, po czym skinął w jej kierunku głową, uśmiechając się lekko. Emeryt był stałym gościem tegoż lokalu. Potrafił przesiedzieć tu nawet cały dzień i wyjść dopiero przed zamknięciem. Mimo iż pan Wallters potrafił być naprawdę męczący i upierdliwy, to Darcy bardzo go lubiła. Często wysłuchiwała o tym jak mężczyzna pełnił funkcję porucznika w wojsku i razem ze swoją żoną poznał się na jednej z wycieczek na Maltę. 
           - Ptysiu, śmiem twierdzić, że ten nieziemsko przystojny, ociekający seksem chłopak ani na chwilę nie spuszcza z ciebie wzroku - oświadczyła z uśmiechem Erin, podczas gdy blondynka zajęta była przecieraniem blatu. Na słowa koleżanki zmarszczyła zdziwiona czoło, przyglądając jej się ze zdezorientowaniem w swoich brązowych tęczówkach. Rudowłosa bez słowa kiwnęła głową w stronę jednego ze stolików, który stał w prawym rogu lokalu, skąd można było obserwować wszystko co się działo dokoła. Darcy posłusznie powiodła tęczówkami w tamtym kierunku, momentalnie napinając wszystkie swoje mięśnie. Rzeczywiście. Znajdujący się tam chłopak, ani na chwilę nie spuścił z niej czujnego wzroku, nawet wtedy, gdy ich spojrzenia się ze sobą spotkały. Wyglądał na około dwadzieścia lat i mimo iż faktycznie był niepoprawnie przystojny, to najzwyczajniej w świecie przerażał dziewczynę. To jego ciemne spojrzenie, usta zaciśnięte w wąską linię i brak jakichkolwiek uczuć na twarzy. Zdecydowanie ją odstraszał i sygnalizował, że lepiej się trzymać od niego z daleka.
- Powodzenia mała - Erin puściła w jej stronę perskie oczko, po czym zapinając ostatnie guziki jesiennego płaszcza, opuściła lokal.  Darcy przełknęła sucho ślinę, ponownie zerkając w stronę nieznajomego.
- Cholera - przeklęła pod nosem, kiedy dotarło do niej, iż to wcale nie jest wytwór jej bujnej wyobraźni. On tam naprawdę siedział i wyglądał jakby nie miał najmniejszego zamiaru się nigdzie ruszać.  A co jeśli to jest jakiś zboczeniec? - przemknęło jej przez myśl, na co zadrżała lekko.  Ale przecież nie ma się czym martwić i od razu panikować, prawda?  Może jest po prostu zwykłym klientem, który chce poprosić o jej numer telefonu, jednakże nie wie jak się do tego zabrać? Poza tym, jest tu jeszcze tyle ludzi, na pewno niedługo stąd pójdzie.
Mimo swoich zapewnień wraz z upływającym czasem, Darcy zaczynała mieć coraz większe wątpliwości co do obecnej sytuacji. W lokalu znajdowały się teraz jedynie trzy osoby. Ona, pan Wallters oraz tajemniczy, przerażający szatyn, który nonszalancko rozsiadł się na krześle, bębniąc palcami o powierzchnię sosnowego stolika. To była naprawdę przerażająca sytuacja.
- Twój chłopak się chyba niecierpliwi, prawda kochana? - spytał z wesołym uśmiechem staruszek, kiedy dziewczyna zabierała z jego stolika pustą filiżankę po herbacie. Blondynka pobladła nieco, kątem oka zerkając na szatyna, który obecnie lustrował jej prawy profil od góry do samego dołu. Czy spojrzenie potrafi przepalić twoją skórę na wylot? Bo właśnie tak w tym momencie czuła się Darcy, pod natarczywym obstrzałem nieznajomego.
- To nie...  - mężczyzna nawet nie dał jej dokończyć.
- Rozumiem, rozumiem. Już mnie tu nie ma - zaśmiał się cicho, zarzucając na siebie elegancki płaszcz i nakładając kapelusz na głowę. - Do jutra Darc - pomachał jej jeszcze na pożegnanie i zniknął za szklanymi drzwiami. Wokół zapanowała nienaturalna cisza. Blondynka chciała pobiec za staruszkiem, poprosić go aby wrócił i nie zostawiał jej tutaj samej z tym nieznajomym chłopakiem, jednak była tym wszystkim tak zszokowana, że nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Po prostu tępo wpatrywała się w szklaną powierzchnię, za którą kilka minut temu zniknął pan Wallters. Darcy powoli policzyła w myślach do dziesięciu, po czym nieco spokojniejsza, odwróciła się za siebie, stając na wprost szatyna, który nie wiadomo kiedy wyrósł tuż za nią. Blondynka pisnęła cicho, odskakując zaskoczona do tyłu. Czy ten psychol ma zamiar doprowadzić ją do palpitacji serca?! Jeśli tak, to jest na bardzo dobrej drodze.
- P-przepraszam al-ale już zam-mykamy - wydukała, sparaliżowana jego ciemnym spojrzeniem, które niemal lustrowało jej duszę. Jego mocno zarysowana szczęka drgnęła lekko podobnie jak kuszące wargi, które aż krzyczały o swojej doskonałości. Czy można być tak przerażającym, a zrazem pociągającym? Przecież to niedorzeczne!
- Najwyższa pora - prychnął kpiąco, przekrzywiając minimalnie głowę na bok. Już i tak zmarnował tu zbyt wiele swojego cennego czasu.  I pomyśleć, że wszystko przez tą dziewuchę, stojącą na przeciw niego. Taka krucha i nieporadna. - Na co czekasz? - warknął ostro w stronę zdezorientowanej brązowookiej. Blondynka podskoczyła w miejscu, mrugając zaskoczona powiekami. 
- W-wybacz, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś.... - jęknęła nie bardzo rozumiejąc tą sytuację. O co mu chodziło? Czemu tu na nią czekał? Przecież się do cholery nie znają!
Szatyn na jej słowa zaśmiał się kpiąco, przeczesując palcami swoje kruczoczarne włosy, które tak a propos ułożone miał w artystycznym nieładzie,  zupełnie jakby dopiero co uprawiał dziki, nieokiełznany seks. 
- Wręcz przeciwnie Darcy - uśmiechnął się złowrogo, widząc strach w jej oczach. Kiedy usłyszała jak wypowiedział jej imię, kompletnie odjęło jej mowę. Skąd ją znał? Śledził ją?!
- Widzę, że jednak potrzebujesz w tym mojej pomocy - westchnął z irytacją, po czym jednym, zwinnym ruchem przyciągnął ją do siebie, tak iż niemal straciła równowagę. W ostatniej chwili udało jej się przytrzymać jego silnego ramienia, co skwitował prychnięciem. Bez jakichkolwiek zahamować położył ręce na jej biodrach, powodując setki czarnych scenariuszy w jej głowie. Zgwałci mnie! Zgwałci mnie w kawiarni! - krzyczała spanikowana w myślach, czując jak do jej oczu napływają łzy bezradności.
- C-co chcesz zro-zrobić? - wyszeptała łamiącym się głosem. Chłopak uśmiechnął się w jej stronę lubieżnie, jednak ku jej wielkiemu zaskoczeniu pozbył się jedynie jej fartuszka, który rzucił gdzieś w kąt.
- Nie mów mi, że miałaś sprośne myśli - kpił z niej, patrząc się prosto w jej zaszklone oczy. Nieznajomy nie miał żadnych wątpliwości, że była głupiutką istotką. Zgryzła pomiędzy zębami drżącą wargę, odwracając w bok przestraszone spojrzenie. Zaraz jednak poczuła jak szatyn boleśnie łapie ją prawą dłonią za brodę, siłą odwracając jej twarz w jego stronę tak, że niemal stykali się nosami. - Kiedy do ciebie mówię, masz na mnie patrzeć - wysyczał jadowicie, owiewając jej twarz swoim oddechem, który był mieszaniną tytoniu i nikotyny. 
- Czego ode mnie chcesz? - wyszeptała przerażona. Jego twarz ozdobił diabelski uśmiech.
- Wyjaśnić pewne kwestie z twoim braciszkiem.




"Uczyliśmy się siebie nawzajem. Uczyliśmy się, jak się nie krzywdzić, raniąc się na każdym kroku"






Od autorki:
I jak wrażenia? ^^
Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was fabułą, którą obmyślałam przez całą noc. Chciałabym znać Wasze opinie - czy podobają Wam się bohaterowie, jakie miałyście odczucia, czytając pierwszy rozdział, czy uważacie, że powinnam coś poprawić?
Myślę, że błędów być nie powinno - cztery razy sprawdzałam i poprawiałam swoje wypociny, tak więc sądzę, że tekst powinien być "nieskazitelny".  
Czekam na Wasze szczere opinie i komentarze <3


Mam jeszcze jedną prośbę do anonimów!
Chciałabym móc was jakoś rozróżniać, dlatego prosiłabym, abyście pod komentarzami, podpisywali się w jakiś charakterystyczny sposób. Może to być przezwisko, imię, nazwisko... Pozostawiam to Wam, ale miałbym do Was taką małą prośbę (;



 нσρє♥





12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie i tajemniczo, więc nie mam żadnych pomysłów co do fabuły i ról każdej z poszczególnych postaci. To opowiadanie jest pisane zupełnie innym stylem niż FMOUL i właśnie to mi sie podoba, bo widać, że potrafisz odnaleźć się w każdym sposobie pisania, czy to trzecia czy pierwsza osoba. :) Zauważyłam jedną niezgodność: rozumiem, że główną bohaterką jest blondynka, tak? Jeżeli tak to w.. mniej więcej połowie napisałaś: "[...] Brunetka jednak nawet nie podniosła wzroku i stawiając na tacę kilka zamówień [...] '' Ta 'brunetka' trochę mnie zmyliła i na początku nie wiedziałam o kogo chodzi, ale chyba o Darcy prawda?
    Pozdrawiam Morgan Jade. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynając czytać kompletnie inaczej widziałam koniec tego rozdziału, ale zaskoczyłaś mnie. I to pozytywnie. Lubię zwroty akcji, a jeszcze jak ktoś kończy w takim momencie... Aż ciekawość zżera. ;)

    Powodzenia w dalszym pisaniu.
    http://wanna-be-your-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny pomysl na opowiadanie!Podobaja m sie bohaterowie,troche przeraza mnie ten 'klient',ale to chyba da sie jakos...wytrzymac. Poza tym hestem ciekawa jak to sie dalej potoczy!

    OdpowiedzUsuń
  4. No w cholerę zaciekawiłaś! Chcę już kolejny, bo aż z ciekawości co dalej usiedzieć w miejscu nie mogę! :D
    O.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super proszę dodaj prędko <3 //natka

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział. Ma w sobie nutkę tajemnicy i intrygi. Z chęcią zacznę go czytać i od razu dodaje się do obserwatorów :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No diewczyno popisałas się ;DD czekam na nexta a i nie zapominaj o drugim blogu ;) jest rownie genialny podziwiam twoj lekki styl pisania :***lowjawerymacza <3 podpisywałam ię wcześniej Smiley ale teraz założyłam konto na bloogerze wiec wiadomo będzie kto jest twoją stałą czytelniczką ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale mnie zaintrygowałaś, cholera ! Jest tak tajemniczo, że aż chce się czytać dalej ! Na pewno będę dalej śledziła losy głównej bohaterki ! Po za tym masz taki świetny, lekki styl pisania, cudowny wręcz ! :D

    + Zapraszam Cię do mnie ( http://spojrz-glebiej.blogspot.com/ ) Pojawił się prolog, może Cię zainteresuje, a ja z chęcią poznam Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawe!!! Fajnie by było gdybyś dodała zdjęcie Darcy i jej brata. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się podobał ten rozdział i zaciekawił. Świetnie ukazan są zwory akcji :)
    FallenDreamerForever

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten fanfic jest niesamowity!!! Cudownie opisujesz wszystkie sceny i chraktery bohaterów. Bardzo polubiłam Darcy ,jest tak nieśmiała ,delikatna i kochana <3 Pędzę czytać kolejny rozdzialik
    ~Asia~

    OdpowiedzUsuń